Andrea
przyjechała do Barcelony na kilka dni przed rozpoczęciem Ligii hiszpańskiej,
przez co w domu panowała napięta atmosfera. Jej brat wciąż chodził
zdenerwowany, powtarzając, że skopią tyłki tym złamasom z Realu. Całe to
kibicowanie którejś z tych dwóch drużyn, było dla niej zabawne. Szczerze mówiąc
w nosie miała to, kto wygra, a kto przegra.
Zaszyła
się w kuchni, chcąc ukryć się przed marudzącym Gerardem. Siedziała właśnie przy
stoliku z otwartą gazetą. Przygryzała zębami końcówkę markera i świdrowała
wzrokiem ogłoszenia o pracę. Skoro porzuciła poprzednie życie i przyjechał
tutaj, musiała zacząć zarabiać na siebie. Nie mogła przecież siedzieć Gerardowi
na głowie do końca życia.
Była
tak pochłonięta swoją czynnością, że nawet nie zauważyła, gdy ktoś szybko
przemknął do pomieszczenia. Postać stanęła nad nią i wyjrzała przez ramię
dziewczyny, by sprawdzić czym się zajmuje. Prawie dostała zawału. Podskoczyła w
miejscu, zorientowawszy się, że Gerard ślęczy nad nią. Spojrzała na niego
groźnie, na co chłopak tylko wzruszył ramionami.
- Nie
szukaj – powiedział i szybko zamknął gazetę przed nosem Andrei. Następnie
zwinął ją w kulkę i wyrzucił do śmieci. Dopisywał mu dziwnie dobry humor.
Zmarszczyła brwi, przyglądając mu się, jakby pochodził nie z tej ziemi. Musiała
mocno zadrzeć podbródek, by ujrzeć twarz brata. Mierzył prawie dwa metry i
przewyższał ją o ponad dwadzieścia centymetrów.
-
Muszę przecież jakoś zarabiać – westchnęła i już miała wstać, by wyciągnąć
gazetę, jednak Pique powstrzymał ją gestem ręki.
-
Znalazłem ci pracę – wyszczerzył białe zęby w triumfalnym uśmiechu. Andrea
musiała zamrugać parę razy, by przyswoić do siebie ową informację.
- C-co?
-
Pstro – wywrócił teatralnie oczami i wytknął jej język. – Mój znajomy chce,
żebyś pomogła mu organizować jakąś ważną imprezę.
-
Chyba zwariowałeś – uniosła się. Musiała wstać i wyprostować się. Zaczęła
krążyć w kółko po kuchni.
-
Prosił o profesjonalistkę w tej dziedzinie. Chyba nią jesteś, huh? – mruknął. –
Tak czy siak, decyzja należy do ciebie – dodał po chwili namysłu. Ruszył przed
siebie i zatrzymał się dopiero w progu, gdy usłyszał jej głos.
-
Namiary – odezwała się głosem pozbawionym emocji. Na początku nie zrozumiał o
co jej chodzi. – Muszę wiedzieć, gdzie mam się z nim spotkać – powstrzymała się
przed przewróceniem oczami.
-
Madryt kochana – rzekł tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na
świecie. Zamrugała gwałtownie. Jaki Madryt do cholery? Dopiero co wróciła do
Barcelony, a teraz miała znów wyjeżdżać? – Lot został już zabukowany. Na środę
– i wyszedł. Tak po prostu, zostawił ją z mętlikiem w głowie.
Wahała
się. Nie rozumiała dlaczego los nagle stał się dla niej taki łaskawy. Wcześniej
wciąż z nią pogrywał, a teraz stawia przed nią takie możliwości. Po dłuższych
rozmyśleniach, zrozumiała, że nie mogła zmarnować takiej szansy. To był jej
czas.
Półtora
dnia, które dzieliło Andreę od wylotu, zleciało jak z bicza strzelił. Nie
musiała się nawet pakować, bowiem jej walizka wciąż stała zapakowana w gościnnym
pokoju. Gerard uparł się, aby odwieźć ją na lotnisko, choć równie dobrze mogła
pojechać taksówką. Nie chciała jednak kłócić się z nim w dzień wyjazdu, bo
później zjadałyby ją wyrzuty sumienia i nie mogłaby skupić się na niczym innym.
Przez
całą drogę próbowała wyciągnąć od niego jakieś informację. Dowiedziała się
tylko, że ma pomóc w organizacji wielkiego przyjęcia, jednemu z piłkarzy Realu
Madryt. Niestety nie orientowała się w świecie piłki nożnej, nawet jeśli jej
brat i były chłopak się tym zajmowali. Z wyżej wymienionej drużyny znała
jedynie ich napastnika – Cristiano Ronaldo. Ale tego mężczyznę znał cały świat.
A co jeśli chodziło właśnie o niego? Cholera! Zaczęła panikować. Nie chciała
wygłupić się przed takim mężczyzną. Ronaldo był jednym z najlepszych piłkarzy
na świecie, a w dodatku wyglądał niczym grecki bóg. Mimowolnie zagryzła wargę.
Pogrążona w myślach, nie zauważyła, gdy dotarli na miejsce.
-
Andrea, proszę uważaj na siebie – powiedział z troską w spojrzeniu Pique i
spróbował się uśmiechnąć. Blondynka nie do końca go rozumiała. Najpierw znalazł
jej pracę, a teraz karze być ostrożną?
-
Jestem dużą dziewczynką – zapewniła go, otwierając drzwi samochodu. Zatrzymał
ją w ostatniej chwili, łapiąc za jej nadgarstek.
-
Posłuchaj, mój znajomy jest… no cóż, aroganckim dupkiem – wyjaśnił.
Skinęła
głową i obeszła samochód dookoła. Poprosiła, aby Gerard opuścił szybę.
Nachyliła się ku niemu i cmoknęła go w polik.
- To
miłe, że tak się o mnie troszczysz, Geri – nie mogła się powstrzymać przed
uśmiechem.- Wrócę, kiedy wszystko obgadamy.
Po
tych słowach zniknęła z pola widzenia Pique. Przeszła przez odprawę i zajęła
swoje miejsce w samolocie.
Mniej
więcej w tym samym czasie Sergio siedział w przed pokoju i kończył sznurować
sportowe buty. Gdy skończył tę czynność, wyprostował się i przerzuciwszy torbę
przez ramię, skierował się ku wyjściu. Zanim jednak złapał za klamkę, kątem oka
dostrzegł znajomą sylwetkę, która zatrzymała się przy schodach. Automatycznie
odwrócił się w stronę niewysokiej szatynki i posłał jej szczery uśmiech.
Brązowe
włosy miała niedbale spięte, a pojedyncze kosmyki uciekały spod gumki i opadały
na jej twarz, przysłaniając ciemne oczy. Odwzajemniła gest blondyna, opierając
się o poręcz. Nie trudno było dostrzec zdenerwowanie na młodej twarzy
dziewczyny. Nie musiał pytać, od razu wiedział o co chodzi.
-
Wystarczy, że odbierzesz ją z lotniska – wyjaśnił, robiąc przy tym słodkie
oczka. To zawsze działało na Lanę, nie potrafiła mu odmówić. – Wrócę od razu po
treningu – w mgnieniu oka znalazł się przy niej i cmoknął ją w prawy policzek.
– Tylko pamiętaj, żadnych szczegółów.
- O co
ci chodzi z tą anonimowością? – westchnęła i pokręciła głową.
Wzruszył
beztrosko ramionami.
- Chcę
zobaczyć jej minę, gdy dowie się, że chodzi o wspaniałego obrońcę Realu Madryt,
najprzystojniejszego Sergio Ramosa! – wymyślił na poczekaniu i miał cichą
nadzieję, że Lana mu uwierzy. Nie mógł przecież powiedzieć jej prawdy. Na
szczęście nie wyczytała nic z jego brązowych tęczówek i jedynie uśmiechnęła się
nikle.
-
Skromność nie należy do twoich dobrych stron – poklepała go po ramieniu,
mimowolnie chichocząc pod nosem. Uwielbiał, gdy to robiła. Jej nos wtedy uroczo
się marszczył, a w policzkach formowały się dołeczki. Mrugnął do szatynki
okiem, a sekundę później zniknął za drzwiami mieszkania.
Wysiadłszy
z samolotu od razu włączyła komórkę. Okazało się, że miała ponad dziesięć
nieodebranych połączeń i wiadomości od tego samego numeru. Jej najbliższa
przyjaciółka Cassandra próbowała dodzwonić się do niej przez cały ranek.
Poznały się, gdy Andrea wyjechała za granicę i szybko złapały ze sobą kontakt.
Blondyna
westchnęła poirytowana, po czym postanowiła oddzwonić. Szła przed siebie,
odbijając się od ludzi. Ulokowała telefon między uchem, a barkiem i spokojnie
czekała, aż Cassie odbierze. Jeden sygnał, drugi, trzeci…
Musiała
odczekać parę chwil, zanim po drugiej stronie usłyszała utęskniony głos.
-
Wreszcie! – wrzasnęła koleżanka. Andrea nie musiała jej widzieć, aby wiedzieć,
że właśnie poczerwieniała ze złości. – Dziewczyno, zapomniałaś o mnie? Siedzę
tutaj i się zamartwiam, a ty pewnie wyrywasz najgorętszych piłkarzy Barcelony!
– rozmarzyła się Cassie. Od zawsze uwielbiała ten klub i gdy tylko dowiedziała
się, że bratem Andrei jest sam Gerard Pique, oniemiała. Oddałaby wszystko, aby
być na jej miejscu.
- Nie
do końca – mruknęła blondynka, rozglądając się na boki, w celu znalezienia
jakiegoś środka transportu. – Będziesz zła jeśli powiem ci, że będę pracować
dla kogoś z Realu? – zagryzła bezwiednie wargę, czekając na reakcję
przyjaciółki. Zapadła cisza, przez co zdenerwowanie Andrei się spotęgowało.
-
Żartujesz? To wspaniale… - nie dane było dokończyć Cassandrze, ponieważ panna
Pique spostrzegła kogoś, kto w ręku trzymał kartkę z jej nazwiskiem.
-
Muszę kończyć. Chyba właśnie przysłał po mnie swoją służącą – wyjaśniła i nie
czekając na reakcję Cass, rozłączyła się.
Wtedy
jeszcze nie wiedziała, że w większości będzie pracować właśnie dla tej
zgrabnej, długonogiej szatynki.
W
rezydencji piłkarza znaleźli się po upływie kilkunastu minut. Andrea nie mogła
się nadziwić, bowiem willa była co najmniej trzy razy większa niż zwykły dom
jej brata. Trudno było w ogóle porównać ze sobą te dwa miejsca. Tutaj wszystko
wydawało się takie ogromne i drogie.
Bała
się nawet usiąść na białej, skórzanej kanapie, która znajdowała się w centrum
salonu. Z tego położenia miała idealny widok na okno, zajmujące niemal całą
ścianę. Za szybą rozciągał się malowniczy obraz, tętniącego zielenią ogródka.
Andrea
miała wrażenie, że jej tęczówki błyszczą z zachwytu. Mało brakowało, a
musiałaby zakryć usta dłonią, by nie pisnąć z podniecenia. Czuła się jak
małolata, która za chwilę ma spotkać swojego idola. Różnica jednak była taka,
że blondynka tak naprawdę nie miała zielonego pojęcia, z kim przyjdzie jej się
zmierzyć.
Lana
siedziała naprzeciwko niej. Przez tak krótki czas, Andrea zdążyła zauważyć, że
szatynka jest bardzo wygadaną osobą, a przy okazji jest duszą towarzystwa. Była
również piękną dziewczyną o ciemnej karnacji, która w sposób naturalny współgrała
z brązowymi oczami i kasztanowymi włosami. Mimo, że Lana gadała nieustannie,
nie pisnęła choćby słówka na temat tajemniczego piłkarza Realu. Cała ta mistyczność
powoli ją irytowała. Po co ten sekret? Przecież nie zaczęłaby piszczeć, na samą
wzmiankę o nim.
Została
wyrwana z rozmyśleń, bowiem usłyszała jak ktoś otwiera drzwi, a później z
hukiem je zamyka, jakby chciał oznajmić, że właśnie wrócił. Lana momentalnie
poderwała się na równe nogi, a zaraz po niej, tę samą czynność wykonała Andrea.
Czuła się tak, jakby za chwilę w pomieszczeniu miała znaleźć się Królowa
Angielska, albo Prezydent USA. Coś ścisnęło ją w żołądku, a w gardle pojawiła
się gula.
- To
pewnie mój narzeczony – mruknęła Lana na ucho blondynce i wyszczerzyła się jak
małpa w ostentacyjnie drogim sweterku. Mina Andrei od razu zrzedła. Nici z
podrywania seksownego piłkarza, chociaż może to lepiej. Po długim związku,
który ostatnio zakończyła, potrzebowała czasu dla siebie. Odstawi wszystko na
bok i zajmie się pracą.
Słyszała
nasilające się kroki, a to nie pomagało się odstresować. Trzy… dwa… jeden…
Wtedy
go zobaczyła. Jego smukła sylwetka wślizgnęła się do salonu. Był wysoki i
dobrze zbudowany. Dało się to zauważyć, przez materiał bluzki, która opinała
mięśnie piłkarza. Obie ręce mężczyzny pokrywały liczne tatuaże i niektóre z
nich wydały się Andrei pozbawione sensu. Sunęła wzrokiem nieco niżej, by
wreszcie ujrzeć twarz Madrytczyka.
Zamarła.
Każda komórka w jej ciele odmówiła posłuszeństwa. Nawet gdyby chciała się
poruszyć, nie mogła kiwnąć choćby palcem. Kompletnie się wyłączyła. W uszach
blondynki zapanowała błoga cisza, a wszystko wokół niej rozmyło się, tworząc
swobodne wzory. Rozchyliła usta, chcąc coś powiedzieć, ale udało jej się tylko
jęknąć. Nie mogła uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
Chociaż
nie widziała go kilka lat, nie miała wątpliwości, że to właśnie on.
-
Sergio… - imię mężczyzny zastygło na rozgrzanych wargach dziewczyny. Zamrugała
parę razy, ale on wciąż tam stał, obdarowując ją szerokim uśmiechem.
Wystarczyło jedno spojrzenie w głąb brązowych tęczówek Ramosa, aby wszystkie
wspomnienia wróciły.
-
Witaj Andreo – głos blondyna był zachrypły, brzmiał zupełnie inaczej niż kilka
lat temu. Zmiękły jej kolana i bała się, że upadnie. – Miło cię widzieć!
Poznałaś już moją narzeczoną? – zagadnął i wyminąwszy pannę Pique, objął
ramieniem Lanę.
*
Na samym starcie chciałabym wam bardzo podziękować za taką ilość komentarzy. Było ich prawie 20, wow. Przyznam, że myślałam, że mało kto przeczyta to opowiadanie, a jednak! Myliłam się na całe szczęście! Spodziewaliście się, że o taką pracę będzie chodzić? Jakie wrażenia po pierwszym spotkaniu Andrei i Sergio?
Zaczęłam również pisać opowiadanie o Neymarze, zobaczymy co z tego wyjdzie. Może za jakiś czas je opublikuję. Zamierzam też napisać coś o Alexisie, ale to w późniejszym czasie.
Jeśli możecie dalej polecajcie bloga znajomym, bardzo mi na tym zależy!
Zapraszam na wspaniałe opowiadanie o Sergio -> never-say--goodbye <- Obiecuje, że nie pożałujecie! :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Aww, dziękuje za reklamę :*
OdpowiedzUsuńI wow! Zacznę od tego, że Sergio ma narzeczoną :o Myślałam, że to kolejna panienka na jeden dzień. Chyba tylko ja mam go za takiego bad boya :P
Już się kiedyś spotkali? No ciekawe co będzie dalej.
Pozdrawiam :**
Jaki świetny rozdział! Po raz kolejny jestem pod wrażeniem twojego talentu. Przeżywam wszystko, co przydarza się bohaterom tak, jakbym była obok nich czy nawet nimi. Uwielbiam twój styl pisania, a do tego jednym z głównych bohaterów jest obrońca z mojego ulubionego klubu piłkarskiego. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Życzę dużo weny i pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę jestem pod wrażeniem, twój styl pisania jest lepszy niż w nie jeden z książek, które czytałam. Świetnie opisujesz wydarzenia, nie zapominasz o ważniejszych szczegółach, jednocześnie wszystko jest takie przejrzyste, nie ma czasu na nudę, bo brakuje tutaj takich bezsensownych opisów.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba. Andrea wydaje się być zraniona, chociaż tego po niej nie widać - ale w końcu z jakiegoś powodu musiała zacząć to nowe życie. Jestem bardzo ciekawa, co też takiego się jej przydarzyło i mam skrytą nadzieję, że dowiemy się tego już wkrótce. A Sergio? Normalnie umieram z ciekawości, co też takiego ich łączyło. Co się tyczy Lany - może nie jest jakąś mega pozytywną postacią, ale już ma u mnie plusa - to jej imię, jestem beznadziejnie w nim zakochana (Lana Del Rey, Lana z Gone, Lana Banana z AHS). Może narzeczona Sergio (wciąż trochę nie mogę w to uwierzyć) nie okaże się jakąś suką, a nawet jeśli, to chyba i tak chociaż odrobinę ją polubię :")
Jestem straszliwie ciekawa, co czeka Andreę w kolejnych rozdziałach i dziękuję, że mnie informujesz.
Pozdrawiam serdecznie i życzę duuuużo weny :*
PS: Tajemnicą nie jest, że czekam na opowiadanie o Alexisie i mam nadzieję, że napiszesz je i opublikujesz jak najszybciej. Co się tyczy Neymara, też bardzo chętnie przeczytam, bo może jego wielką fanką nie jestem (nie da się ukryć, piłkarzem jest świetnym) ale w opowiadaniach zdarza mi się darzyć go sympatią.
No i jest spotkanie xd żaden Ronaldo, a Ramos xd
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy!
Tego właśnie się spodziewałam! Bardzo podoba mi się Twój styl pisania i z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń :)
OdpowiedzUsuń~ @jordialbanana
No , no moja droga , tego to ja sie nie spodziewałam. Cudowne , zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie :) A co do bloga o Alexisie i Neymarze , to wiedz , że bardzo się ciesze z tego powodu. Już nie mogę sie doczekać kiedy opublikujesz następne blogi :)
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały i bardzo emocjonujący haha ^^
Czyżby Sergio i Andreę kiedyś coś łączyło? Jakaś licealna miłość, idk. O dziwo, polubiłam Lanę, nie wiem czemu. Sposób w jaki przedstawiłaś Ramosa, kupił mnie w całości. Wygląda na to, że chce wzbudzić zazdrość i zainteresowanie w panience Pique! :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny. :)
No ładnieee :D Takie rzeczy zaczynają się wyprawiać :) Czekaaam na kolejnyyyyy <3
OdpowiedzUsuńOMG !! Super rozdział, aah bedzie hit xD no musi ciekawe czy dawne uczucie powróci , hmm ? Ok pisz szybko następny !! :D
OdpowiedzUsuńpozdro !
~ Angi
wspaniały!
OdpowiedzUsuńoch, och, och <3
OdpowiedzUsuńSergio ma narzeczoną?! a myślałam, że między nim a Andreą 'odżyje' uczucie.. (bo chyba coś między nimi było, prawda?)
kurcze już się nie mogę doczekać następnego rozdziału <3
+ Alexis? Neymar? skarbie czy Ty chcesz mnie przyprawić o atak serca? czekam na te opowiadania! mam nadzieję, że zaczniesz je publikować jak najszybciej <3
@saaalvame
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :)))
OdpowiedzUsuńwyczuwam rywalizację miedzy Laną a Andreą XD
Ej no, jak to Ramosek ma narzeczoną?! Ups, tego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńCudny rozdział :))
Mówiłaś, że jak zaczną się wakacje to będziesz mogła wykonać dla mnie szablon. Więc.. odezwałabyś się do mnie jakoś?
Pozdrawiam :)
Ramos ma narzyczoną ? Szok, ale to nic. ! Super rozdział pisz szybko następny a tym czasem zapraszam na 6 w alexisandnela.blogspot.com albo
OdpowiedzUsuńhttp://elpassatielfutur-acaciaandcristian.blogspot.com/2014/07/prolog-wola-walki-jej-drugim-imieniem.html?m=1
Ten drugi jest nowy :) <3 Czekam na następny
Cóż, wielką tajemnicą nie jest, że Sergito i Ikerito to są dwa moje najkochańsze potworki i gdziekolwiek się na nich nie natknę na ustach od razu pojawia się uśmiech. Wprawdzie straszliwie ich przez ostatnie trzy lata zaniedbałam, ale mam nadzieję, że wybaczą, bo wrociłam. Zbierałam się, żeby przeczytać twoje opowiadanie i wreszcie mi się udało, cóż, nie powiem, dobór głównego bohatera sprawił tym mocniej mnie zmotywował. Ale do rzeczy, po pierwsze jestem urzeczona szablonem, nie tylko tym tutaj, ale i na blogu o Neymarze - mistrzostwo. Czy może wykonujesz je na zamówienie, że się odważę zapytać?
OdpowiedzUsuńPamiętam pisałam historię o Pique, niestety nie udało mi się dokończyć, ale był to moment, kiedy coś tam mnie do niego ciągnęło, niemniej jednak w moim wykonaniu był z niego niezły dupek, toteż cieszę się, iż ty zdecydowałaś się na przedstawienie go nieco inaczej. W sumie chyba mogłabym go polubić, nie jest ani mdły ani do przesady niewychowany, takie drobne docinki odbieram za świetny dodatek do charakteru, który pokazuje, że jak trzeba to pokaże, kto jest prawdziwym mężczyzną. Jestem zdecydowanie na tak. Poza tym już mogę stwierdzić, iż jest dobrym bratem, przygarnął Andreę do siebie, załatwił jej pracę - no, może to nie należało do najlepszych decyzji jego życia, jak się zapewne niedługo przekona - bo wątpię, że będzie mu do śmiechu widząc siostrzyczkę w ramionach "aroganckiego dupka" (może zanadto wybiegam w przyszłość, ale mniemam, iż dawne uczucia odżyją), ale nikt nie może zarzucić mu braku inicjatywy.
Sergio natomiast, muszę to powiedzieć, moja perełka. Każde pojedyncze opowiadanie, w którym brał udział pokazuje go w podobny sposób, jako nieco aroganckiego, z nieco za dużym mniemaniem o swojej osobie, jednak kochającego faceta. Tak właśnie o nim myślę.Co nie znaczy, że nie kocham narcystycznych wstawek, bo kocham! Bez nich Sergio przestałby być Sergiem.
Jego narzeczona nie wydaje się być najgorszym możliwym wyborem, jednak nie wróżę jej happy endu w ramionach Ramosa. Nie wiem, może się mylę, a ty szykujesz dla nas prawdziwą niespodziankę, ale po cichu liczę sobie na wybuch zapomnianych uczuć między Ramosem i Andreą. A właśnie co do niej to sądzę, że jest naprawdę pozytywną, dobrze wykreowaną bohaterką, chociaż chyba niestety nie zdaje sobie sprawy z tego, w co braciszek ją wpakował. Biedna.
Bardzo spodobał mi się opis pierwszych wrażeń dziewczyny po ujrzeniu Sergio w drzwiach. Widać, ze pomimo czasu, który minął od ich ostatniego spotkania, mężczyzna nadal porządnie na nią działa.
Niecierpliwie czekam na rozwój wydarzeń. Aha, byłabym zapomniała, świetny dynamiczny styl pisania, czytało mi się lekko, błędów nie widziałam.
Odnośnie mojego bloga, gdybyś dołączyła do obserwatorów z pewnością byłoby ci łatwiej śledzić nowości, no ale oczywiście, jeśli wolisz mogę powiadamiać.
Pozdrawiam :)
co do twojego pytania, czasami robię szablony na zamówienie! :)
Usuń+ jasne, zaraz dodam się do obserwatorów!
Przepraszam za to, że tak spamuje, ale byłabyś w stanie zrobić mi jakieś takie cudo w wolnej chwili? Ja nie mam cierpliwości do css'a, a u ciebie wszystko przepięknie gra. :)
Usuńpodaję maila, jakby coś la.kaelie@gmail.com
Patrzę na szablon i wzdycham, bo pięknie wygląda, a co do samej treści to uważam to samo, co napisałam w komentarzu pod poprzednim postem. Nadal wszystko jest świetne!
OdpowiedzUsuńPierwsze spotkanie mnie zaskoczyło, nie tak sobie to wyobrażała, ale twoja wersja nawet bardziej mi się podoba.
Pięknie ;)
http://le-choix-est-bien-difficile.blogspot.com/
kurczę, nie spodziewałam się że to będzie chodzić o taką pracę, powiem Ci że bardzo oryginalnie :)) większość opowiadań jest o tym, że dziewczyna pracuje w jakiś klubie jako psycholog czy tam kto a tutaj coś całkiem innego, podoba mi się! :D
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak będzie przebiegać ich współpraca, bo mam przeczucie, że nie będzie łatwo ;p
pozdrawiam i czekam na nexta <3
Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuń