10. Ucieczka.



Obudził się z ogromnym bólem głowy, zupełnie tak, jakby poprzedniego dnia, ktoś go pobił. Uniósł powieki ku górze i przez moment starał się przyzwyczaić do jasności. Rzucił spojrzeniem dookoła i z przykrością stwierdził, że nie ma zielonego pojęcia, gdzie się znajduje. Błądził wzrokiem po białym suficie, chcąc znaleźć jakąś wskazówkę. Ostatnie co pamiętał to wejście do klubu i kilka szybkich kolejek. Później film się urywał i zostawała jedynie czarna plama. Nienawidził tego. Nie wiedział co działo się z nim przez tyle godzin, a w dodatku czuł się gorzej niż okropnie. Coś niebezpiecznie wierciło się w jego żołądku.
Uniósł delikatnie kołdrę i zajrzał pod nią. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że ma na sobie bokserki. Musiał się upewnić, czy aby na pewno nie odwalił żadnej głupoty. Po pijaku zachowywał się jak napalone zwierze, albo po prostu zasypiał. Usiadł na skraju łóżka i złapał się za głowę. Siedział tak przez kilka minut, układając wszystko do kupy. Wreszcie go olśniło. Pamiętał to jak przez mgłę, ale uświadomił sobie, że przyjechał do Andrei.
Przełknął nerwowo ślinę. Naprawdę bał się, że mogło między nimi do czegoś dojść. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego uczucia do dziewczyny odżyły i nadal nie wiedział, co z tym począć. Zdobył się na odwagę, wstał i ruszył długim korytarzem w kierunku kuchni. Andrea właśnie krzątała się po pomieszczeniu. Gdy usłyszała za sobą ciche kroki, odwróciła się i uśmiechnęła lekko.
Sergio nawet nie założył na siebie ubrań. Oparł się o ścianę, krzyżując nogi i miał na sobie jedynie bokserki! Znów zmusił ją do podziwiania każdego detalu tego perfekcyjnego ciała. Miała wrażenie, że wszystkie jego tatuaże, patrzą prosto na nią. Bez słowa odsunął od stołu krzesło i usiadł na nim. Podparł brodę na splecionych dłoniach i lustrował wzrokiem sylwetkę Pique.
- Cholera, nic nie pamiętam – podrapał się po głowie. – Alkohol to największe świństwo na świecie. Nigdy więcej nie tknę wódki – zadeklarował, jednak Andrea wiedziała, że to tylko nic nie znaczące słowa. Momentalnie ogarnął ja smutek. Poczuła zawód, bo Ramos zapomniał o ich pocałunku. Najwidoczniej nic dla niego nie znaczył. Nie mogła jednak okazać tego, jak bardzo ją to zabolało. – Bardzo ci przeszkadzałem?
- Daj spokój. Byłeś całkiem znośny – zachichotała. Zapach aromatycznej kawy niósł się po pomieszczeniu. Andrea nalała gorąca ciecz do dwóch kubków i jeden z nich postawiła przed nosem blondyna. Wyszczerzył się w podziękowaniu, a w jego policzkach uformowały się dołeczki.
- Mogę liczyć na jakieś dobre śniadanie? – zagadnął, nagle zmieniając temat. Nie chciał go kontynuować. Blondynka skinęła głową. Od razu poderwał się z miejsca i stanął niebezpiecznie blisko dziewczyny. Cmoknął ją przelotnie w rumiany policzek. – Jesteś wielka!
Niestety Sergio nie miał bladego pojęcia o tym, że takimi gestami, doprowadzał ją do jeszcze większej frustracji i rozsypki.

Ramos wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając za sobą kłęby pary. Wyglądał o wiele lepiej niż parę chwil temu i tak też się czuł. Musiał drugi dzień z rzędu założyć na siebie koszulę i jeansy, bo nie posiadał ubrań na zmianę. Włosy jak zawsze postawił do góry i obmył  twarz.
Podśpiewując pod nosem przypadkową piosenkę, zatrzymał się zdziwiony w salonie. Ujrzał tam Ronaldo, co wydało mu się bardzo dziwne. Zmarszczył brwi, intensywnie przyglądając się przyjacielowi. Miał wrażenie, że to omamy, wywołane przez resztki alkoholu w jego krwiobiegu.
- Cristiano? – spytał. Brunet momentalnie pokiwał twierdząco głową. Andrea wychyliła się z kuchni i posłała im szeroki uśmiech.
- Cris odwiezie cię do domu – wyjaśniła szybko. Ramos zamrugał na znak, że przyjął to do wiadomości.
- Jedziesz z nami czy…?
- Spotkamy się na miejscu – powiedziała, starając się brzmieć wiarygodnie. Kłamała. Prosto w oczy Ramosa. Nie potrafiła na niego spojrzeć, choć cholernie tego pragnęła. Wiedziała, że to może być ich ostatnie spotkanie, a ona nie mogła się nawet pożegnać.
Przytaknął i poczekał, aż Cristiano wstanie z kanapy. Pożegnał się z blondynką i zniknął z zasięgu jej wzroku. Szkoda, że równie szybko nie mogła wymazać go z serca i pamięci. Wkurzona chwyciła pierwszą lepszą rzecz, którą okazał się talerz i cisnęła nim przed siebie. Z hukiem rozbił się na malusieńkie kawałeczki. Zupełnie jak serce Andrei.

Stanęła przed otwartą na oścież szafą i wyciągnęła z niej ostatnią koszulkę na ramiączka, aby następnie wrzucić ją do torby. Bagaż leżał na środku pokoju, od momentu, gdy wyszedł Ramos. Andrea wiedziała, że tak musi postąpić. Nawet jeśli serce podpowiadało jej coś innego, ona uparcie słuchała rozumu.
Ilość rzeczy zgromadzonych w torbie, niebezpiecznie szybko rosła. Naprawdę nie chciała opuszczać tego miejsca, ponieważ bardzo się z nim zżyła. Mimo, że zawsze Barcelona należała do jednych z ulubionych miast Andrei, ostatnimi czasy na szczyt list wspiął się również Madryt. Mieszkała tutaj zaledwie dwa miesiące, a miała wrażenie, jakby spędziła tu co najmniej pół życia. Usiadła na skraju łóżka i tępo wpatrywała się w podłogę. Trudno było zebrać w sobie siłę, na odejście. Ale tak po prostu należało zrobić. Nie mogła dłużej znosić widoku zakochanego Sergio. Zdawała sobie sprawę, że po ślubie, kompletnie o niej zapomni i odstawi Pique na dalszy plan, jak jakąś zabawkę. Mimo tego, że była wściekła na piłkarza, to na samą myśl o nim, zrobiło jej się cieplej na sercu. Chwile później brązowe oczy blondynki zaszły mgłą. Potrząsnęła szybko głową, nie chcąc wyjść na słabą.
Wstała i kucnęła przy bagażu. Próbowała go zapiąć, ale tak jak przypuszczała, zamek nawet nie drgnął. Przeklęła siarczyście pod nosem. Ogarnęła ją bezsilność. Łzy zaczęły piec dziewczynę pod powiekami. Usadowiła się niezdarnie na ziemi i walnęła ręką w podłogę, by dać ujście frustracji. Chciała krzyczeć ze złości.
Ktoś zapukał do drzwi, co zmusiła ją do podniesienia się z posadzki. Niedbale ocierając policzki z niewidzialnych łez, otworzyła. Lana była ostatnią osobą, której się spodziewała, a jednak. Mina szatynki nie wróżyła nic dobrego. Andrea od razu domyśliła się o co chodzi, więc wpuściła kobietę do środka. Ta rozmowa musiała w końcu nadejść. Stały w salonie, przez ciągnący się w nieskończoność moment i tylko lustrowały się spojrzeniami.
- Do rzeczy – powiedziała wreszcie blondynka, nie mogąc znieść tego napięcia. Chciała mieć to z głowy, aby później móc wyjechać do Barcelony. Gerard wraz z żoną i synem zostali zaproszeni na ślub Ramosa, więc ma idealną okazję na ucieczkę do ich mieszkania.
Lana westchnęła, jakby mierzyła w myślach wagę słów, które pragnie wypowiedzieć.
- Wiem, że Sergio spędził u ciebie noc. Posłuchaj, nie zrozum mnie źle, bo naprawdę cię polubiłam – nie miała odwagi spojrzeć na towarzyszkę, dlatego błądziła wzrokiem po ścianach i suficie. – Odkąd się pojawiłaś Sergio zachowuje się co najmniej dziwnie. Rozumiem, że mogły wrócić wspomnienia, ale… - potrząsnęła głową. – Jestem wdzięczna, że nam pomogłaś, ale musisz zniknąć z jego życia. Najszybciej jak to możliwe.
- Nie przejmuj się tym. Wyjeżdżam – oznajmiła Andrea i wysiliła się na lekki uśmiech. Na twarzy Lany momentalnie pojawiła się ulga. Czuła się o wiele lżejsza, gdy usłyszała, że panna Pique odpuściła.
- Dziękuję – powiedziała radośnie szatynka i nie kontrolując swoich ruchów, przytuliła do siebie zdezorientowaną Andreę. – Sergio jest najważniejszą osobą w moim życiu – wyszeptała jej na ucho.
Problem tkwił w tym, że dla Andrei ten mężczyzna był równie ważny.

Wystukała jego numer, gdy utknęła w korkach. Wybrała wręcz idealną porę, na opuszczenie Madrytu. Słońce wznosiło się wysoko ponad horyzont, obdarowując ciepłymi promieniami, mieszkańców. W południe miasto tętniło życiem. Ludzie przemieszczali się chaotycznie z jednego miejsca, w drugie. Przed nią ciągnął się długi sznur, składający się z najróżniejszych samochodów i co gorsza, nie miał on końca. Znajdowała się w centrum i obawiała się co zastanie ją przy wjeździe na autostradę.
Ulokowała telefon między barkiem, a uchem, podczas gdy dłonie delikatnie zaciskała na kierownicy. Jeden sygnał, drugi, trzeci… Powoli traciła nadzieję, że mężczyzna w ogóle podniesie słuchawkę. Westchnęła przeciągle, ale nie poddała się. Postanowiła, że będzie dobijać się tak długo, jak tylko będzie trzeba. Przerwała połączenie, by sekundę później znów wcisnąć zieloną słuchawkę.
- Słucham – usłyszała zmęczony, aczkolwiek znajomy głos. Momentalnie uśmiechnęła się na ten dźwięk i wyobraziła sobie właśnie zażenowaną minę Cristiano. Widocznie musiał pomagać przyjacielowi, ponieważ ślub zbliżał się wielkimi krokami.
- Cześć Ronaldo – powiedziała radośnie. Jej humor nagle się poprawił, co w jakimś stopniu ją ucieszyło. Potem jednak uświadomiła sobie, że najprawdopodobniej rozmawia z piłkarzem po raz ostatni. Znów na twarzy Andrei namalował się grymas smutku.
- Andrea! – krzyknął do słuchawki. – Gdzie ty się podziewasz? – spytał i tym samym nie dał dojść dziewczynie do słowa. – Obyś właśnie była w drodze do nas, bo inaczej… - urwał, bowiem nie wytrzymała i przerwała mu ten potok słów.
- Jestem w drodze – zrobiła znacząca pauzę, jakby ważyła w głowie miarę wypowiedzi. Ronaldo odetchnął z ulga, nieświadomy tego, że za chwilę spadnie na niego okropna wiadomość. – Do Barcelony – bezwiednie zagryzła wargę, oczekując jakiejkolwiek reakcji. Bała się tego, ale równie dobrze Cristiano mógł się ucieszyć z tego faktu. Wcisnęła gaz, gdyż korek minimalnie ruszył do przodu. Zapadła krępująca cisza.
- Nie żartuj, tylko tu przyjeżdżaj – mruknął poważnie. W tle dało się usłyszeć jakieś szumy i mogłaby przysiąść, że przez ułamek sekundy pojawił się tam głos Ramosa. Coś zakuło ją w sercu.
- Wyjeżdżam – oznajmiła na jednym tchu. – Nie mogę tak dłużej, Cris. Tak będzie lepiej. Chciałam się tylko pożegnać. Miło było cię poznać, królu! – zachichotała cicho, ale nie trwało to długo. Nagle poczuła jak ogromna fala łez, zbiera się pod powiekami. Wiedziała, że zaraz wybuchnie. Nie mogła się rozpłakać, bo zniszczyłaby makijaż. Pociągnęła jedynie nosem, zamykając oczy.
- Andrea, przemyśl to jeszcze… - poprosił słabym i łamiącym się głosem. Nawet nie mogła tego słuchać. Jeszcze przekonałby ją do swoich racji i zawróciłaby.
- Nie zniszczę mu życia – przełknęła głośno ślinę, by pozbyć się guli, jaka pojawiła się w gardle blondynki. Odkaszlnęła, ale to również nie pomogło. – Muszę kończyć.
- Poczekaj, on cię ko…
Bezmyślnie wcisnęła czerwoną słuchawkę i odrzuciła telefon na fotel obok. Przez kilka minut wpatrywała się w jego wyświetlacz, który co chwila się świecił. Ronaldo najwyraźniej nie zamierzał odpuścić, ale ona już dawno to zrobiła.
To był koniec. 

*
Dajecie wiarę, że zostały tylko dwa rozdziały do końca? Bardzo nad tym ubolewam :((
Komentarzy trochę mniej, ale trudno. Nie będę was do niczego zmuszać. 

20 komentarzy:

  1. Genialny rozdział! Nie wierzę, że niedługo koniec. Uwielbiam to ff. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko xx

    OdpowiedzUsuń
  2. djah, co, koniec, tak szybko, jak? jak mogłaś zakończyć rozdział w takim momencie, aaaah. przepraszam, przemawiają przeze mnie emocje XD ale naprawdę polubiłam to opowiadanie, bo potrafisz zdecydowanie cudnie pisać. co do tego rozdziału - teraz, kiedy chwilowo przestałam być w rozsypce - w sumie mogę zrozumieć, dlaczego wyjeżdża, co nie oznacza, że mi z tego powodu nie smutno - bo smutno, straszliwie. mam nadzieję, że Cristiano powie Sergio, ten pojawi się jak książę na białym rumaku i będzie taki happy end :)
    będę z niecierpliwością (naprawdę bardzo wielką!) czekać na kolejny rozdział.
    pozdrawiam i dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, dwa rozdziały? To żart? Będę tęsknić ;/
    Zakochałam się w tym opowiadaniu. Andrea musi być z Sergio, koniecznie. To jest za piękne. Uzależniłaś mnie i nie wiem, jak to będzie, kiedy nadejdzie koniec. Jak narazie trzymam się tych dwóch rozdziałów, które jeszcze przed.
    Piszesz wspaniale i widzę, że Ramos jednak troszeczkę się zmienił.
    Czekam na kolejny z wielką niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mozesz Nas tak szybko zostawić! Dwa rozdziały to naprawdę niedużo :(

    Do końca miałam nadzieje, że Andrea nie wyjedzie, ale jednak się myliłam...
    Bardzo ciekawi mnie treść kolejnego rozdziału, mam nadzieje, że jeszcze coś namieszasz :D

    Oczywiście życzę weny i pozdrawiam gorąco !
    /@winningismyaim :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle genialny, pełen akcji i emocji. Nie mogę uwierzyć, że koniec tuż tuż. Czekam z niecierpliwością na kolejny. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny <3 szkoda że to już prawie koniec strasznie mi się spodobało to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeju, tak być nie może :CCCC Andrea musi być z Ramosem no!
    Cudny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak szybko kończysz?? Mam nadzieję, że Andrea będzie z Ramosem. Będziesz cos jeszcze pisać o Ramosie albo o pilkarzach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie nie :( ale na pewno wrócę do opowiadań piłkarskich, gdy znajdę trochę czasu

      Usuń
  9. jak to tylko dwa rozdziały?! :O ja nie wytrzymam bez tego opowiadania, no! :(
    ej, wyobrażasz sobie, że ja teraz płaczę?! kurde.... nie wiem co jest ze mną, ale ryczę jak głupia, bo Andrea wyjeżdża... :( mam nadzieję, że Sergio jeszcze się otrząśnie i nie dojdzie do ślubu. pojedzie za Andreą i będą razem. <3 chcę jak najszybciej następny rozdział (ale nie chcę końca! zrób coś! :C)
    koocham! <3
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  10. Komentarz nijaki. Pewne problemy sprawiają, że nie mam chęci nawet pisać. Więc dziś, krótko: rozdział mający w sobie coś, i sprawiający, że łza kręci w oku. Andrea podjęła decyzję, która wydaje się właściwa. Teraz wszystko zależy od Sergio... Ach, nie wierzę, że historia dobiega końca...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty rozdział, ahh jak to zostały tylko 2 rozdziały do końca , hmm ???!!!! To nie fair ja myślałam że dojdzie to choć do 500000 rozdziałów !!! Nie rób tego, pisz jeszcze o tej historii więcej rozdziałów !! Prosimy wszyscy !!! :D Ok, pisz szybko kolejny, czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie będę się zbyt rozpisywać, cóż, takie rzeczy szkoła robi z człowiekiem.
    Jestem bardzo ciekawa co się stanie dalej, myślę, że Sergio bedzię chciał zatrzymać Andreę.
    @luvmyjuustin

    OdpowiedzUsuń
  13. Dwa... czemu dwa? I czemu dopiero teraz komentuję?! Cholerna szkoła..
    Szkoda, że wyjeżdża, ale mam nadzieję, że na lotnisku zmieni zdanie i przyjedzie na ślub Sergio :) Chora jestem, wiem..
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział niesamowity. Myślałam że wizyta Lany nie będzie wróżyć nic dobrego , ale nie było tak źle. Wręcz zupełnie inaczej odbyło się to spotkanie niż się spodziewałam.
    Jejciu naprawdę tylko 2 rozdziały do końca? Nie mogę sobie tego wyobrazić że już niedługo koniec tego ff :( Uwielbiam go. Czekam na następny rozdział. Czym się ciepło ♥ / @kasiawagowska

    OdpowiedzUsuń
  15. Niezły! Czytam i komentuje ;*
    Zapraszam również do siebie: http://neymarandjennifer-ff.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda mi jednoczenie obydwóch dziewczyn: Lany i Andrei ;( Sergio zawrócił im w głowach i teraz obydwie mają problem, z tym, że Andrea większy, bo ma złamane serce... Jednak Sergio ją kocha! To jest bardzo skomplikowane i nie mam pojęcia jak z tego wybrniesz :D
    rozdział genialny, czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  17. ej no kiedy nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń