"Andreo, umówisz się ze
mną?”- wszystko
zaczęło się od tych pozornie, nic nie znaczących słów. Wtedy jeszcze nie
zdawała sobie sprawy, że jej decyzja okaże się największym błędem, jaki mogła
popełnić. Zaznała szczęścia, by później przejść przez prawdziwe piekło. Coś już
dawno temu podpowiadało dziewczynie, że nie czeka jej nic dobrego. Czasami
miała wrażenie, że ma na ramieniu małego diabełka, który szepcze do ucha. Los
postanowił spłatać jej figle w najmniej oczekiwanym momencie. Rzeczywistość
brutalnie ściągnęła ją na ziemię. Czuła się tak jakby ktoś wylał na nią wiadro
lodowatej wody. Została kompletnie wypruta z jakichkolwiek emocji.
Przyzwyczaiła się do takiego życia. Nie potrafiła tego zostawić, bo mimo
wszystko kochała osobę, która tak ją krzywdziła. Odważyła się, dopiero po kilku
latach.
Rozmyślała
nad tym, idąc z walizką przez lotnisko. Obiecała sobie, że zapomni. A
przynajmniej się postara. Stawiając pierwszą stopę w Barcelonie, poczuła jakby
ktoś wepchnął w nią coś odmiennego, nowego. Uniosła wzrok ku górze. Niebo
wyglądało inaczej niż zwykle, choć wciąż miało błękitną barwę i nadal ozdabiały
je leciutkie, niemal przezroczyste chmury. Nasunęła na nos okulary, by móc
swobodnie patrzeć na okrągłe słońce, które obdarowywało promieniami całe miasto.
Delikatny wiatr rozwiewał kosmyki blond włosów dziewczyny, na wszelkie możliwe
strony, jakby chciał urządzić sobie z nimi taniec. Zwiewna koszulka falowała z
każdym podmuchem. Wokół niósł się stukot jej butów na koturnie.
Opuściwszy
lotnisko, znalazła się na jednej z najbardziej ruchliwych ulic tego miasta.
Rozejrzała się na bok, szukając wolnej taksówki. Żaden samochód jednak nie stał
na postoju. Musiała więc złapać pojazd w ruchu. Wyciągnęła rękę przed siebie i
machnęła na pierwsze, lepsze czarno-żółte auto. Wóz na szczęście zatrzymał się,
więc odetchnęła z ulgą. Kierowca był na tyle uprzejmy, że wpakował jej walizkę
do bagażnika i z powrotem usiadł za kółkiem. Sama zajęła tylne miejsce,
ówcześnie podając odpowiedni adres.
Przez
kolejne piętnaście minut, nie odzywała się słowem lub po prostu przytakiwała na
każde pytanie taksówkarza. Nawet go nie słuchała. Skupiła się na podziwianiu
widoków. Ostatni raz zawitała tutaj przed rozpoczęciem studiów. Był to tylko
kilkudniowy pobyt. Intensywnie przyglądała się krajobrazowi, uświadamiając
sobie ile rzeczy zmieniło się wokół. Wystarczyło parę lat, a ona ledwo
poznawała to miasto, choć w dzieciństwie odwiedzała je regularnie z rodziną.
Samochód
zatrzymał się na podjeździe, zmuszając Andreę do jakiejkolwiek reakcji.
Momentalnie wyprostowała się i zaczęła szukać w skórzanej torbie portfela.
Zajęło jej to więcej niż chwilę. Podając banknot kierowcy, zauważyła, że
otworzył buzię ze zdziwienia. Najwyraźniej nie mógł uwierzyć, gdzie go
zaprowadziła. Grzecznie pożegnała się, chwyciła swój bagaż i ruszyła przed
siebie.
Niespodziewanie
cała wcześniejsza pewność siebie, jaką zgromadziła, ulotniła się niczym
powietrze z balonika. Szła coraz wolniej i żałowała, że droga do drzwi nie
zajmie jej godziny, lub dwóch. Próbowała to odwlec w czasie, ale doskonale
zdawała sobie sprawę, że owe spotkanie jest nieuniknione. Zatrzymała się przed
drzwiami, wykonanymi z ciemnego dębu. Przełknęła nerwowo ślinę i niepewnie
uderzyła pięścią w drewno. Odczekała moment, aż wreszcie usłyszała czyjeś
nasilające się kroki. Nim się zorientowała, w progu pojawił się jej brat.
-
Gerardzie – powiedziała. Nawet nie zauważyła, że głos jej się łamał. – Kopę lat
– wysiliła się na jeden nikły uśmiech, który bardziej przypominał grymas.
W
pomieszczeniu zapanowała ciężka i niezręczna cisza. Powietrze niemal wibrowało
od powstrzymywanych emocji. Z sekundy na sekundę atmosfera robiła się coraz
gęstsza. Rodzeństwo Pique wpatrywało się w siebie bez słowa. Trwało to już
paręnaście minut. Wcześniej zaparzona herbata, zdążyła wystygnąć, a żadne z
nich, nawet jej nie tknęło. Milczenie zostało przerwane głośnym chichotem
dziecka, który dobiegał z sąsiadującego pokoju. Jak domyśliła się Andrea, ten
uroczy śmiech musiał należeć do jej bratanka – Milana.
- Tak
po prostu się rozstaliście? - wydusił z siebie w końcu Gerard. Kompletnie tego
nie rozumiał, choć bardzo się starał. Tłumił w sobie złość, by nie wybuchnąć.
Wiedział, że krzykiem nic nie zdziała. Wręcz przeciwnie, mógł tylko pogorszyć
sprawę. W tej sytuacji czuł się jak ojciec Andrei, choć był od niej starszy o
zaledwie trzy lata.
Momentalni
skinęła głową.
- Musi
być jakiś powód – ciągnął Pique. Andrea spuściła wzrok i zawiesiła go na
obrączce, która wciąż zdobiła jej palec. Zaczęła nią kręcić. Nienawidziła
rozmawiać na ten temat, ale szatyn nie miał o tym pojęcia. Dodatkowo, gdyby
tylko dowiedział się o przeżyciach blondynki, pewnie zabiłby jej byłego gołymi
rękami. Nie było sensu, go niepokoić. – Andrea? – spytał, nie uzyskując
odpowiedzi. Był taki zawzięty… Niespodziewanie uderzyła w nią niepohamowana
fala złości. Poczuła rozczarowanie względem brata. Głupio myślała, że mimo
wszystko ją poprze i przyjmie z otwartymi ramionami, bez zbędnych pytań. Czego
ona właściwie się spodziewała? Idiotka.
-
Naprawdę nie chcę o tym teraz rozmawiać – westchnęła. – To wciąż świeża sprawa
i... wciąż boli. Nie karz mi na nowo otwierać tych ran – poprosiła i wysiliła
się na nikły uśmiech. Gerard zrozumiał przekaz i odwzajemnił gest. Wstał z
fotela, stanął nad siostrą i nachyliwszy się, cmoknął ją w czubek głowy.
Poczuła się jak mała dziewczynka, co przywołało miłe wspomnienia z dzieciństwa.
-
Witaj w domu – tylko tyle udało mu się wykrztusić.
Twarz
blondynki w mgnieniu oka się rozpromieniła. Ogromny głaz spadł z jej serca i
rozbił się na miliony kawałeczków. Teraz mogło być już tylko lepiej, skoro
miała po swojej stronie Gerarda.
Pique
przeklinał pod nosem, niemal biegnąc w kierunku studia nagraniowego. Ten dzień
ewidentnie należał do pechowych. Nie spał pół nocy ze względu na syna, który
miał kolkę, a później zepsuło mu się auto, więc musiał wziąć taksówkę. Był już
spóźniony, ale miał nadzieję, że producent mu to wybaczy. Dzisiaj wraz z innymi
piłkarzami mieli nagrywać jakąś reklamę.
Odetchnął
z ulgą, gdy na horyzoncie ujrzał wysoki budynek. Znalazł się przy nim w
błyskawicznym tempie i wszedł do środka przez obrotowe drzwi. Uśmiechnął się
nikle do ochroniarza w recepcji i pognał w kierunku windy. Wsiadł do niej i
nacisnął odpowiedni klawisz. Drzwi już się zamykały, gdy w ostatniej chwili
wślizgnęła się między nie ręka. Zmachany mężczyzna wpadł do środka niczym
podmuch wiatru. Dyszał, sapał, ział.
Z
początku Gerard nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi, w przeciwieństwie do
osoby, z którą dzielił przestrzeń. Towarzysz obiegł go wzrokiem, począwszy od
brązowych włosów, poprzez niesamowicie niebieskie oczy i zarost, a skończywszy
na ubiorze mężczyzny. Brakowało paru centymetrów, aby byli równi.
-
Gerard Pique, co za spotkanie! – słysząc swoje imię, momentalnie zareagował.
Skądś znał ten głos i wcale mu się to nie podobało. Leniwie przeniósł wzrok na
towarzysza i od razu się skrzywił.
Przed
nim stał nie kto inny jak środkowy obrońca „Królewskich” – Sergio Ramos.
Kosmyki blond włosów postawione miał ku górze. Brązowe tęczówki lśniły dziwnym
światłem, a szeroki i arogancki uśmiech jak zawsze malował się na jego ustach. Postawił
na zwykłą, białą koszulkę, czarne dresy zwężane w kostkach i buty sportowe.
Pique
przypomniał sobie, że nigdy za nim nie przepadał. Może dlatego, że w jego
mniemaniu blondyn za bardzo się wywyższał. Już w czasach szkolnych Ramos nie
był kimś godnym polubienia. Obecność Sergio bardziej irytowała niż zadowalała.
Nie rozumiał jak jego siostra mogła potajemnie podkochiwać się w tym arogancie.
Cieszył się, że ostatecznie wybrała kogoś innego.
Po
chwili ciszy Gerard tylko skinął głową w odpowiedzi. Fakt, że nie był zbyt
rozmowny, wcale nie przeszkadzał Ramosowi w podtrzymaniu dalszej konwersacji.
- Też
nagrywasz… - nie dokończył, bowiem Pique przytaknął. Sergio wywrócił teatralnie
oczami. Halo, przecież próbował być miły! – Co ciekawego w Barcelonie?
-
Jeśli pytasz o to czy zamierzamy dać wam w kość, to odpowiedź zawsze brzmi tak
samo – odburknął Gerard, prostując się nieco. Nagle zwykła jazda windą
zamieniła się w piekło. – Zrobimy to – puścił mu oczko i wypiął do przodu
klatkę piersiową.
-
Pytałem bardziej co u ciebie – podrapał się po karku blondyn.
- Moja
siostra wróciła – wyrzucił na jednym tchu piłkarz F.C Barcelony, a potem sam
nie mógł uwierzyć, że to powiedział. Miał ochotę walnąć się z otwartej dłoni w
czoło. Skarcił się w myślach za swoją lekkomyślność.
Sergio
zdawał się na chwilę wyłączyć. Wiadomość ta uderzyła w niego niczym kula. To
było jak zderzenie ze ścianą. Po prostu zaniemówił i nawet jeśli chciał, nie mógł
wydusić z siebie choćby słowa. Minęło tyle lat, a on wciąż na samą myśl o niej
czuł mrowienie w palcach. Poczuł ukłucie w okolicy serca. Oprzytomniał dopiero,
gdy Gerard zaczął wymachiwać mu przed oczami, dłonią. Otrząsnął się szybko.
-
Kiedy? – spytał, zbyt nerwowo, jak na osobę, której nic to nie obchodzi.
-
Wczoraj.
Tylko
skinął głową i zaczął bujać się na pięcie. Walczył z własnymi myślami. To
wydarzyło się tak dawno temu, że nie było sensu do tego wracać. Już dawno o
niej zapomniał. Miał nowe życie. Był nowym Sergiem, niczym nie przypominał tego
chłopaka z liceum. Co ważniejsze, teraźniejszy Ramos miał wszystko głęboko w
poważaniu.
- Co u
niej? – szepnął, przerywając tym samym milczenie. Miał wrażenie, że jazda tą
windą ciągnie się w nieskończoność.
- Nie
wiem, nie potrafię jej rozszyfrować – na czole Pique ukazała się zmarszczka,
przez co wyglądał, jakby usilnie nad czymś rozmyślał. Czy właśnie rozmawiał o
problemach z Ramosem? Niemożliwe! – Chcę pomóc jej się ustatkować, znaleźć
pracę…
Nagle w
umyśle Sergia pojawił się wspaniały plan.
- Mogę
jej pomóc – zaproponował ochoczo. Szatyn uniósł brwi w pytającym geście, nie
mogąc dowierzyć własnym uszom.
- Od
kiedy Sergio Ramos pomaga ludziom? – zdziwił się Hiszpan.
-
Znasz mnie – machnął ręką blondyn – W nocy zmieniam się w super bohatera i
pomagam tam i ówdzie – roześmiał się, jednak ten żart widocznie nie spodobał
się Pique, ponieważ mężczyzna pozostał niewzruszony. Dalej stał wyprostowany i
z kamiennym wyrazem twarzy.
Sergio
najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, jak niedorzecznie zabrzmiało to w jego
ustach.
- Po
prostu nie wspominaj Andrei, że to mój pomysł. Zgoda? – chcąc nie chcąc Pique
przystał na propozycję towarzysza. Wszystko wydawało się lepsze niż fakt, że
jego siostra była bezrobotna. Ścisnął dłoń obrońcy, na znak aprobaty.
*
Długo zastanawiałam się nad publikacją tego opowiadania, ale wreszcie się zdecydowałam. Przyszły to trochę spontanicznie, bo dzisiaj z nudów zrobiłam szablon i głupio było zostawić go bez żadnego rozdziału. Jak pewnie się zorientowaliście zabiorę was w podróż z moim ukochanym Sergio Ramosem. Opowiadanie nie będzie długie, bo ma bodajże około 12 rozdziałów. Jeśli przypadnie wa do gustu, właśnie piszę kolejne również o Sergio i Sanchezie.
Liczę, że wam się spodoba! Zapisujcie się do informowanych, komentujcie, obserwujcie i najważniejsze: POLECAJCIE BLOGA ZNAJOMYM. Proszę to wiele dla mnie znaczy. Chciałabym, aby prometido prestado osiągnęło mały sukces! :)
Do następnego!
Fajnie się zaczęło. Ciekawe kim był chłopak Andrei. Jeśli było napisane, to wybacz, musiało mi umknąć :D
OdpowiedzUsuńI ciekawe co wymyślił duet Ramos-Pique? Nie mogę się doczekać rozdziału pierwszego! Pozdrawiam :**
aaaaaa! Ramos i Pique w jednym opowiadaniu! <3 przeżywam mały atak palpitacji serca, ale to minie niedługo. <3 Jezu, moi dwaj ukochani w jednym opowiadaniu...... <3
OdpowiedzUsuńdobra, a teraz nieco spokojniej....
świetnie się zaczęło i nie mogę uwierzyć, że miałaś wątpliwości czy to publikować... to jest genialne! <3 już nie mogę się doczekać nowego rozdziału <3
@saaalvame
Bardzo mi sie podoba! Uwielbiam Ramosa i Pique, a ich polaczenie to juz istna bajka. Bardzo podoba mi sie sposob w jaki piszesz. Juz wiem, ze na pewno pokocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńDoczytalam sie ze sama zrobilas ten szablon. Jest naprawde wspanialy, podziwiam Cie. No i Iza musi o cos zapytac. Wykonujesz moze szablony dla innych osob? Aktualnie jestem w potrzebie i jesli bys byla tak mila wykonac dla mnie szablon to sie odezwij na asku (http://ask.fm/minizafabregas) lub gg (23402031)
Pozdrawiam! :*
bardzo mi się podoba to opowiadanie i będę czytać :)))
OdpowiedzUsuńtak jak Izunia mam pytanie, czy nie chciałabyś zrobić dla mnie szablonu? :) albo dwóch? ewentualnie 4? :D jeśli tak to byłabym wdzięczna jakbyś się odezwała do mnie na asku (ask.fm/MissBartra)
Podoba mi się ten początek :)
OdpowiedzUsuńJest Geri, jest Sergio... Same rarytasy!
Czekam na kolejny rozdział!
Hej, tutaj @trytokissmenow z Twittera. Zaskoczył mnie w sumie Twój tweet, zapewnie znalazłaś mnie w gąszczu czytelniczek innych ff piłkarskich.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że z początku odrzucił mnie trochę sam Ramos jako główny bohater, jednak cieszę się, iż w końcu zdecydowałam się przeczytać pierwszy rozdział, bo bardzo mi się spodobał! Czekam na kolejne ;)
Ojeju, już się zakochałam <3 Mój kochany Ramos, siostrzyczka Pique - to się musi udać XDD Jestem strasznie ciekawa, co takiego strasznego się wydarzyło, chociaż mogę się już domyślać. No i Sergio super bohater, podoba mi się ten motyw. Będę wdzieczna, jeśli będziesz mnie informować (wiem, że od tego jest zakładka informowani, ale jestem po prostu zbyt leniwa, przepraszam XDD) na tt (@luvmysanchez) bo z pewnością będę chciała przeczytać wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Opowiadanie świetnie się zapowiada! Podoba mi się zarówno fabuła, jak i Twój styl pisania :) I tak btw, piękny szablon <3 Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały!
OdpowiedzUsuń~ @jordialbanana
No ładnie się zaczyna <3 Strasznie mi się podoba :)) Czekam na rozwinięcie akcji i oczywiście na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńahh jak to wszystko ładnie opisane aż się rozmarzyłam i wcieliłam się w tą bohaterkę hahaha jxhcdckjhkjnkjdckd KOCHAM Jezu już to uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuńUuu, super się zapowiada xD ciekawe czy uczucie z tamtych lat powróci xD pisz szybko kolejne !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
mój kochany, najlepszy Ramos!!!! jeeezu uszczęśliwiłaś mnie tak bardzo właśnie :)
OdpowiedzUsuńw końcu jakieś świetnie zapowiadające się ff o nim evghjkhdwqi *.* umieram ze szczęście i oczywiście czytam! uhuhuh kocham cie normalnie ;D
Ja, zagorzała fanka FC Barcelony, mówię Tobie, że pomimo faktu iż bohaterem jest piłkarz Realu Madryt, będę czytać, gdyż grzechem jest zlekceważyć jakiekolwiek opowiadanie Twojego autorstwa.
OdpowiedzUsuńA tak serio, to Ramos jest jednym z niewielu piłkarzy "Królewskich", którego lubię :D W dodatku połączenie Sergio i Geriego w jednym opowiadaniu nie ma prawa być złe ;p Fabuła mi się podoba, bo chyba jeszcze nie czytałam podobnego opowiadania. Jestem ciekawa tej całej "pomocy" ze strony Ramosa. Co też ten człowiek wymyśli...
Fajnie, że zdecydowałaś się na prowadzenie tego bloga, bo dobrych opowiadań o piłkarzach jest niestety garastka...
Przyłączam się do Barcy Girl :D
OdpowiedzUsuńOpowiadane zapowiada się bardzo interesująco i na pewno będę tu stałym gościem.
Cóż ja mogę powiedzieć...jest mój kochany Geri więc jestem i ja :D
Czekam na dwójkę i mam nadzieję, że będzie szybciutko!
Zapraszam do siebie, mam nadzieję, że ci się spodoba i proszę o szczerą opinię :)
Pozdrawiam!
już mi się podoba, na pewno będę czytać:)
OdpowiedzUsuńSzczerze to nigdy nie czytałam bloga o jakimkolwiek piłkarzu i choć nie interesuje się piłką nożną to z chęcią będę czytać to opowiadanie bo naprawdę jest warto! Napiszę to chyba po raz setny ale co tam. Masz wspaniały styl, który występuje w wielu KSIĄŻKACH więc naprawdę proponuje ci kiedyś napisać coś dłuższego i dać to do wydawnictwa. Przyjemnie się czyta, bardzo. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie: http://addicted-fanfic.blogspot.com
świetnie się zaczyna! strasznie jestem ciekawa co wydarzyło się w związku Andrei no i jaki pomysł ma nieobliczalny Sergio :D
OdpowiedzUsuńczekam na rozwinięcie akcji oraz na bloga z Sanchezem ;p
pozdrawiam :*
Jestem i będę... <3
OdpowiedzUsuńOsoba Ramosa przyciąga mnie jak magnez, więc nie mam nic tu do gadania... :D Uwielbiam te przekomarzania Sergio i Pique. Czekam na następny.
Pozdrawiam. :*
Dobry początek zapowiada ciekawy blog ;) Nie mogę się doczekać jak rozwinie się wątek Andrei i Ramosa :) W zakładce "SPAM" zostawiłam swoje blogi, a w zakładce "Informowani" zostawiam swojego aska ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Klasa! Świetnie napisane, na wysokim poziomie. Opisy mnie urzekły, a do tego tworzą piękną całość z dialogami. Naprawdę, aż chce się czytać.
OdpowiedzUsuńLecę do następnego rozdziału.
Aaa moja imienniczka <3 Andrea <3 bardzo spodobalo mi sie to opowiadanie :) jest świetne, naprawde :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuń