Cristiano
został wychowany na dżentelmena, dlatego otworzył drzwi swojego auta przed
piękną Andreą, a dopiero potem sam wsiadł za kierownicę. Jak zawsze musiał
wykonać parę podstawowych czynności, które stanowiły nieodłączny element,
podczas jazdy. Włączył radio, powodując, że wnętrze auta wypełniło się
przyjemnymi nutami znanych utworów. Z kolei poprawił lusterko, jednocześnie
przeglądając się w nim i puścił oczko sam do siebie. Zapiął pasy i upewniwszy
się, że Pique zrobiła to samo, był gotowy do podróży. Przekręcił kluczyki w
stacyjce, przez co odpalił wóz. Wyjechał swoim ukochanym samochodem na szerokie
ulice Madrytu.
Przez
pierwsze kilka minut drogi, między dwójką panowała krępująca cisza. Ronaldo
wiedział, że powinien w jakiś sposób ją przerwać, jednak nie do końca wiedział
jak. Praktycznie przez cały wieczór potrafił swobodnie rozmawiać z Hiszpanką,
ale teraz wszystkie tematy wyleciały mu z głowy. Po rozmowie z Sergio, nawet
nie próbował mu wierzyć. Znał go zbyt długo i idealnie wyczuwał kłamstwa
przyjaciela na kilometr. Faktem było to, że Ramos się żenił, ale również to, że
uczucia do Andrei nie wygasły do końca. Jednakże Ronaldo uwielbiał droczyć się
z kolegą z drużyny, dlatego też w jego głowie pojawił się wspaniały plan. Od
razu postanowił wdrożyć go w życie.
- Może
miałabyś ochotę wpaść na nasz trening? – zaproponował. Przekręcił głowę tak,
aby móc spojrzeć na towarzyszkę. Andrea również na niego zerknęła i gdy tylko
się wyszczerzył, zawstydzona spuściła głowę. Uwielbiał, gdy tak działał na
kobiety. Właściwie na świecie nie było dziewczyny, która by mu się oparła. – Wiem, że jesteś pewnie
wychowana na fankę Barcelony…
- Nie kibicuję
żadnemu klubowi – przerwała mu i uśmiechnęła się triumfalnie.
-
Okej, w porządku. Więc jak będzie?
-
Zgoda – zaświergotała, orientując się, że dotarli pod apartament, w którym
tymczasowo pomieszkiwała. Już chwytała za klamkę, ale mężczyzna jej to
uniemożliwił. Zmusił, aby z powrotem się do niego odwróciła.
-
Świetnie – powiedział radośnie, wyobrażając sobie minę przyjaciela na
jutrzejszym treningu. Chyba będzie musiał wziąć ze sobą aparat, by później do
końca życia wypominać to Ramosowi. – Miło było cię poznać, Andrea – po raz
kolejny mrugnął do niej okiem, po czym ucałował jej dłoń.
Popędziła
do mieszkania ile sił w nogach, wciąż oszołomiona.
Potrzebował
szczerej rozmowy. Musiał wreszcie się wygadać, bo w innym wypadku chyba by
eksplodował. Sam do końca nie rozszyfrował, co się z nim dzieje. To wszystko
okazało się zbyt zagmatwane. Gdyby tylko wiedział, że rzuci się na tak głęboką
wodę, zrezygnowałby od razu. Ale nie. Sergio Ramos jak zawsze musiał postawić
na swoim, choć rozsądek wielokrotnie mu odmawiał. Próbował zagłuszyć myśli i
właśnie wtedy odzywało się jego serce. Czasami miał ochotę wyrwać je sobie z
piersi, a później uderzyć się w twarz, aby się otrząsnąć.
Szybko
pomknął na pierwsze piętro, wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi na
klucz. Później usiadł na skraju wanny i odkręcił wodę. Musiał wyglądać wiarygodnie, skoro przed
momentem oświadczył Lanie, że idzie wziąć kąpiel. Poza tym chciał mieć pewność,
że nikt go nie podsłucha. Z szybkiego
wybierania wybrał numer do przyjaciela. Odczekał parę sekund, aż w końcu usłyszał
znajomy głos.
- Iker
– sapnął. Bez urazy dla Cristiano, ale z ich trójki to właśnie Casillas
potrafił myśleć racjonalnie. Bramkarz zawsze wybijał im z głowy durne pomysł,
na które wpadali na treningach bądź przed meczami. Jak na przykład wspaniała
idea obrzucenia jajkami autobusu przeciwnej drużyny. Iker często stanowił
podporę zarówno dla Ramosa jak i reszty piłkarzy. Sergio ufał mu bezgranicznie
i zawsze mógł na niego liczyć.
-
Sergito, przyjacielu, o co chodzi? – spytał zdziwiony kapitan. W tle dało się
usłyszeć piski i wrzaski dziecka, które z pewnością należały do jego syna.
Obrońca
wziął w płuca głęboki wdech, przygotowując się tym samym do wyrzucenia z siebie
wszystkiego, co leżało mu na duszy.
- Za
chwilę powiem ci coś, czego nie mówiłem nikomu innemu – wyjaśnił. Iker oddychał
spokojnie po drugiej stronie słuchawki. Blondyn wyobraził sobie jak jego
przyjaciel skinął głową, na znak, że zrozumiał przekaz. – Wysłuchaj mnie do
końca, a potem wybij mi ten durny pomysł z głowy. Musisz przemówić mi do tego
zakutego łba, zgoda?
-
Jasne, ale…
Sergio
nie dał mu dokończyć. Czuł, że to właśnie ten moment. Albo powie komuś całą
prawdę, albo na zawsze będzie się z tym męczył.
- Moja
stara, szkolna miłość pomaga Lanie w zaprojektowaniu naszego ślubu.
Najzabawniejsze jest to, że wcale nie chciała tej pracy, ale… Gdy tylko
usłyszałem, że wróciła, musiałem ją zobaczyć. Chyba nie zdawałem sobie sprawy,
że to zacznie niszczyć mnie od środka. Stary, te uczucia przykleiły się do mnie
jak rzep do psiego tyłka. Nie wiem co robić, chyba wpadam w paranoje. A
przecież Sergio Ramos nigdy nie przegrywa – wyrzucił z siebie na jednym tchu.
Zapadła cisza, co chwila przerywana przez głośny, nierówny oddech blondyna.
Poczuł ulgę, jakby ogromny głaz spadł mu z serca i roztrzaskał się na
kawałeczki.
- Po
pierwsze jesteś durniem. Po drugie walnij się w ten pusty łeb albo sam to
zrobię! – wrzasnął Iker do słuchawki. Sergio aż podskoczył. Zdziwił go ton
przyjaciela. Z drugiej strony to było jak policzek w twarz. Ramos oprzytomniał.
– Jesteś w związku ze wspaniała dziewczyną. Naprawdę mylisz, że warto to
zaprzepaścić dla zardzewiałych uczuć? – spytał, a zaraz po tym zrozumiał swoje
słowa. – Oh, przecież ty nie myślisz… - jęknął.
-
Przestaniesz mnie obrażać? – wywrócił oczami Sergio. Przywykł do tego, że
zawsze robił za głupka, ale bez przesady! Przecież należało mu się trochę
szacunku. W końcu był najlepszym obrońcom na całym świecie i nawet
wszechświecie! – Też potrafię być niemiły. Tak czy siak, dziękuję. Kocham cię,
mordo! – cmoknął w słuchawkę Ramos. Momentalnie poprawił mu się humor.
Zapomniał o Andrei i zamierzał się tego trzymać. Jedyne co będzie ich łączyć to
stosunki szef-pracownik.
Cudem
znalazła się w mieszkaniu. Już w windzie nogi zaczęły odmawiać jej
posłuszeństwa. Nie miała pojęcia z jakiej racji była, aż tak zmęczona. Może
obecność Ramosa tak ją wykończyła? Zatrzasnęła za sobą drzwi i rzuciła torebkę
na półkę w korytarzu. Pomknęła szybko do sypialni i rzuciła się na ogromne,
puchowe łóżko. Przez moment leżała na nim i bez celu błądziła wzrokiem po
białym suficie. Momentalnie w jej głowie pojawiło się mnóstwo pytań.
Zastanawiała się nad swoim życiem. Teraz tak będzie wyglądać? Będzie żyła w
luksusie? Ale co później? Co, gdy skończy pracę u Sergio? Wyrzuci ją na zbity
pysk? Nie mogła na to pozwolić. Nie dlatego, że podobało jej się bogactwo, ale
dlatego, że zależało jej na piłkarzu. Nigdy nie chciała pchać się między dwie
kochające się osoby, ale teraz… Sytuacja była zupełnie inna. Pragnęła Sergio
jak jeszcze nigdy nikogo.
Z
rozmyśleń wyrwał ją dźwięk telefonu. Westchnęła, uświadamiając sobie, że
komórka wciąż znajdowała się w torbie, a co za tym szło w przedpokoju.
Niechętnie podniosła się i przemknęła do holu. Chwyciła urządzenie i odebrała.
-
Cześć, skarbie – usłyszała. Automatycznie przez ciało Andrei przebiegł
nieprzyjemny dreszcz. W dalszym ciągu tak samo reagowała na ten głos. Poczuła
skurcz żołądka i niemal dostała palpitacji. Musiała usiąść, bo nagle dostała
zawrotów głowy. – Tęskniłem.
- Nie
jesteśmy już razem, Marc – westchnęła. Nie zauważyła, że głos jej się łamał. On
jednak to wyczuł, przez co roześmiał się szyderczo.
-
Czyli nie mogę już zadzwonić i spytać co u ciebie? – przełknęła nerwowo ślinę,
nie odzywając się słowem. Chyba nie miała odwagi. Nawet jeśli czuła narastającą
złość, wciąż bała się mu przeciwstawić. Zostawił zbyt wiele blizn na jej
psychice. W mgnieniu oka przez umysł Andrei przeleciało mnóstwo wspomnień,
związanych właśnie z nim. Pierwsza randka, przez którą odrzuciła Sergio,
pierwsza kłótnia, a potem już ciągłe krzyki. – Chcesz mi opowiedzieć o tym jak
trzymasz z Ramosem i jego przydupasami? Myślałem, że sercem jesteś przy mnie,
Gerim i Barcelonie.
-
Proszę cię, skończ – jęknęła błagalnie. Spuściła wzrok na dłonie, bo nagle
wydały się bardzo ciekawe.
-
Jesteś teraz ich dziwką czy czymś w tym rodzaju? – syknął, głosem do cna
przesiąkniętym ironią. Wiedziała, że Bartra za chwile wybuchnie. Był młody, ale
kiedy wpadał w szał… Rozłączyła się. Nie mogła dalej słuchać obelg, jakie
rzucał w jej kierunku. Ten mężczyzna potrafił być uprzejmy, by sekundę później
zrównać kogoś z błotem.
Z
powrotem położyła się na łóżku. Nie miała nawet siły, by wziąć prysznic.
Skuliła się w kłębek i rozpłakała się jak mała dziewczynka.
Tak
jak oczekiwała, Ronaldo przyjechał po nią o 10, ponieważ godzinę później miał
rozpocząć się trening. Nie miała ochoty się stroić, choć wiedziała, że na
miejscu spotka najprzystojniejszych piłkarzy. Nie spała pół nocy, więc cicho
liczyła na to, że nikt nie zauważy worków pod jej oczami. Starannie starała się
je zakryć pod warstwą makijażu, ale chyba nie do końca podziałało.
Wsiadła
do samochodu i mimowolnie z jej ust wyrwało się długie ziewnięcie. Cristiano
tylko uśmiechnął się uwodzicielsko i odpalił samochód. W środku panowała cisza.
Mężczyzna skupił się na drodze, a Andrea tępo wpatrywała się w obraz,
rozciągający się za oknem. Próbowała zapamiętać najmniejszy detal tego pięknego
miasta, na wypadek, gdyby nie udało jej się tu wrócić. Ostatnią rzeczą na jaką
miała ochotę to spotkanie Ramosa. Nie chciała być jednak nieuprzejma w stosunku
dla Ronaldo, który najwidoczniej cieszył się ze zgody dziewczyny. Andrea nie
mogła rozszyfrować szerokiego i triumfalnego uśmieszku, jaki malował się na
ustach napastnika.
-
Dobrze spałaś? – spytał wreszcie, tym samym przerywając ciszę. Andrea
momentalnie się ocknęła. Zorientowała się, że przez dłuższą chwilę wpatrywała
się w bok twarzy piłkarza.
-
Wręcz przeciwnie – odpowiedziała. Myślała tylko o tym, aby Ronaldo nie zaczął
zadawać dalszych pytań. Nie chciała opowiadać mu o wczorajszym zdarzeniu, a tym
bardziej o reszcie przykrych rzeczy, które doświadczyła. Najwyraźniej zrozumiał
przekaz, gdy dostrzegł nutkę paniki w jej tęczówkach.
-
Chłopaki na pewno poprawią ci humor – zapewnił. Pique wysiliła się na nikły
uśmiech, ale zniknął on tak szybko, jak się pojawił. Zobaczyła bowiem słynny
stadion Santiago Bernabeu. Coś niebezpiecznie przekręciło się w jej żołądku.
Nie czuła się zbyt dobrze. Westchnęła. Musiała się z tym zmierzyć.
Wysiadła,
gdy tylko Cris otworzył przed nią drzwi. Później zaraz za nim powędrowała w
głąb budynku. Ponieważ zostało mu jeszcze trochę czasu, oprowadził ją i
pokrótce opowiedział kilka zabawnych historii. Zaczęła czuć się swobodniej. W
następnej kolejności zaprowadził ja na murawę, gdzie rozgrzewało się już paru
zawodników. Andrea nie zauważyła wśród nich Sergio, przez co na jej twarz wdarł
się grymas. Z tego wszystkiego nawet nie zorientowała się, kiedy u jej boku
pojawił się bramkarz Realu Madryt w towarzystwie ofensywnego pomocnika.
- Miło
mi poznać, jestem Isco – odezwał się brunet, mrugając do blondynki okiem.
Zachichotała radośnie. Był cholernie przystojny. Brązowe tęczówki, kruczoczarne
włosy i zarost, który tylko dodawał mu męskości.
- Iker
Casillas – powiedział na jednym tchu drugi piłkarz. – Jesteś Andrea? Ramos dużo
o tobie wspominał… - za późno ugryzł się w język. Zrozumiał to, gdy na
horyzoncie ujrzał szczęśliwego przyjaciela, który nie zdawał sobie sprawy, że
Ronaldo wbił mu nóż w plecy.
- Co
jest, suki? – krzyknął uradowany Sergio. Tego dnia był w szampańskim nastroju.
Po wczorajszej rozmowie z Ikerem zrozumiał co nieco, a później spędził namiętną
noc z narzeczoną. Jego mina zrzedła od razu, gdy dostrzegł zgrabną sylwetkę
Andrei w towarzystwie kolegów z drużyny. Blondynka słysząc znajomą barwę głosu,
przekręciło głowę w bok. Jej serce w ułamku sekundy przyśpieszyło i wbiegło,
jakby na własny tor.
Sergio
był kompletnie zdezorientowany. Nie mógł pojąć, co tutaj się do cholery działo!
Rzucił wzrokiem po twarzach znajomych, aż wreszcie zatrzymał się na Cristiano.
Oh, miał ochotę zedrzeć mu ten parszywy uśmieszek z jego pięknej mordki.
- Co
ona tu robi? – syknął. Brunet wzruszył beztrosko ramionami i dołączył do
rozgrzewki. Ramos naprawdę mocno powstrzymywał się, aby tylko go nie uderzyć.
Na zmianę zaciskał i rozprostowywał palce. Wdech
i kurwa wydech, powtarzał w myślach.
*
Rozdział szósty za nami, jesteśmy dokładnie na półmetku. Jak go oceniacie? Podoba wam się? Komentarzy ostatnio było trochę mniej, ale nie przejmuję się. Liczę, ze to zwykłe lenistwo albo brak czasu. I tak jestem w wielkim szoku, że tyle osób czyta to opowiadanie! :)
+ Zachęcam do obejrzenia zwiastuna mojego najnowszego opowiadania (KLIK)
+ Zachęcam do obejrzenia zwiastuna mojego najnowszego opowiadania (KLIK)
Świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny xx
OdpowiedzUsuń"Wdech i kurwa wydech' - to będzie moje motto od dziś :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga tak strasznie, że nie masz nawet pojęcia! *.*
Czekam na nowy! Pozdrawiam :**
haha chyba też zacznę sobie mówić "wdech i kurwa wydech" :)
OdpowiedzUsuńrozdział oczywiście genialny. <3 ale potrzebuję jakiegoś momentu Andrea-Sergio! <3 mam nadzieję, że się doczekam..
ech.. szkoda, że już tak blisko do końca :(
@saaalvame
"wdech i kurwa wydech" to było z tej nuty no tylko nie wiem jakiej xDD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
sokół - myślę pozytywnie haha
Usuńja mam tylko jedno zasadnicze pytanie i nie mam zamiaru być miła: CO TY KUŹWA ZROBIŁAŚ Z MOJEGO MARCA?!!?
OdpowiedzUsuńwybacz, to tylko na potrzeby opowiadania! sama go uwielbiam, bo jest strasznie kochany! :D
UsuńKońcówka po prostu genialna cały świetny <3
OdpowiedzUsuńPowyższy komentarz Domczi mnie rozwalił, ale przejdźmy do sprawy rozdziału..
OdpowiedzUsuńNie dziwie się, że Sergio tak zareagował na obecność Andrei! Zdziwił się, że Cris ją tutaj przyciągnął. Iker, wujcio dobra rada zawsze dobrze poradzi xd
Czekam na kolejny :)
Świetny
OdpowiedzUsuńChociaż baaaardzo lubię to opowiadanie, i tak zawsze będę cierpieć, bo CZEMU MARC JEST TUTAJ TAKI NIE SKORO ON JEST TAKI KOCHANY.
OdpowiedzUsuńNo ale dobra, nie ważne. W każdym razie, mimo iż Cristiano jest taki szarmancki i taki świetny, to ja i tak baaaardzo chcę, żeby Andrea była z Sergio. W pewnym momencie jakoś przestałam lubić Lanę, zaczęła mi się wydawać taka trochę bezbarwna. Ale Ikerito - kocham, kocham, kocham go. Zawsze można go spytać o radę, zawsze pomocny, taki kochany, rozważny, trzeźwo myślący.
Czekam na nowy rozdział :")
Jeden z moich ulubionych pilkarzy gra tu zlego ;c Moj Marc <3 Jakos nie potrafię go sobie wyobrazić z takimi zlymi cechami haha :D
OdpowiedzUsuńTak jak w komentarzach wyzej słowa 'Wdech i Kurwa wydech' powalily mnie :D
Trochę smutno ze to juz połowa, ale wiem ze masz zamiar pisac dalej takze nie jest zle :)
Oczywiste jest to, ze niecierpliwie czekam na następne, dlatego życzę weny, pozdrawiam i do przeczytania! :D
@winningismyaim
A to Cristiano ma pomysły i wyraźnie lubi drażnić kumpla ;)
OdpowiedzUsuńPomysłowo. A Iker, jak to on jak zawsze najbardziej rozważny. :D
Wdech i kurwa wydech - rozwaliło mnie to na łopatki. ; D
OdpowiedzUsuńIsco i tyle w temacie. *.*
Biedny Ramos, tak łatwo to z Andreą nie będzie miał mimo że ona biedna, niczego nie jest świadoma :)
OdpowiedzUsuńAle że Marc taki agresywny, no nie wierzę...
Wdech i kurwa wydech - MOTTO TYGODNIA <3
"Wdech i kurwa wydech" leze hahahahhahahahaha. najlepsze zdanie z calego rozdzialu.
OdpowiedzUsuńmega ciekawi mnie ta cala sytuacja z Marciem. Moja kochana Domczi sie chyba zalamala z tego powodu.. ale ja t czekam na rozwiniecie tegp watku.
Iker dobry czlowiek jak zwykle.
CHCE ZEBY CR POKRECIL Z PANNA PIQUE ZEBY RAMOS BYL ZAZDROSNY.
pozdrawiam :*
Hahahaha, no nieźle! Zwłaszcza końcówka mnie powaliła XDD
OdpowiedzUsuńMarc, idiota i cham, jak tak w ogóle można?! Żeby dzwonić do kogoś tylko po to, aby zwyzywać, nieprzyjemna sytuacja :/
Chciałabym zobaczyć minę Sergio jak zobaczył Andreę na treningu xD
rozdział jak zwykle świetny <3
pozdrawiam i czekam na następny :)
No no no, zaczyna coś się dziać xD Ramos jest mega , najlepszy !! xD mam nadzieje że coś się między nimi wydarzy przed tym ślubem xD , pisz kolejny szybko , czekam !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
Ten blog jest taki wspanialy + Ramos ♥
OdpowiedzUsuńkiedy będzie nowy rozdzial? czekam niecierpliwie :)
jutro :)
UsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuń