Nie
była pewna czy spakowała wszystkie potrzebne rzeczy. Zeszła na dół z dużą torbą
i zatrzymała się w salonie. Sergio wciąż siedział na kanapie i oglądał powtórkę meczu
swojej własnej drużyny. Wywróciła oczami. Wzdrygnęła się, słysząc jego ochrypły
głos. Myślała, że wpatrzony w telewizor, nawet nie zauważył jej obecności.
-
Naprawdę jestem zajebistym piłkarzem – stwierdził, kiwając głową z uznaniem.
Andrea miała przeogromną ochotę uderzyć się z otwartej dłoni w czoło. Sergio
Ramos nie tylko wyprzystojniał i zmężniał, ale również stał się bardziej pewny
siebie i zarozumiały.
Usiadła
na oparciu kanapy. Nie wiedząc co zrobić z rękoma, więc ulokowała je na kolanach.
-
Jestem gotowa – oznajmiła, uśmiechając się lekko. Wtedy na nią spojrzał. Niemal
zakręciło się jej w głowie od intensywnego brązu jego tęczówek.
- Okej
– powiedział i dłońmi odpychając się od wypoczynku, wstał. – Rozmawiałaś z
Pique? – spytał i podniósł z podłogi walizkę. Momentalnie potrząsnęła
energicznie głową.
-
Zadzwonię do niego w drodze – wyjaśniła blondynka i również podniosła się z miejsca.
Ruszyła za postawnym mężczyzną. Zanim wsiadła do auta, upewniła się parę razy
czy, aby na pewno zakluczyła drzwi i wyłączyła gaz.
Mniej
więcej w połowie drogi zatrzymali się na stacji benzynowej. Sergio zatankował
auto i wszedł do sklepu. Andrea
natomiast wykorzystała chwilę spokoju na wykonanie telefonu do brata. Jak
zwykle musiała się sporo naczekać, zanim Gerard podniósł łaskawie słuchawkę. Odebrał
dopiero po piątym sygnale.
-
Andrea, naprawdę nie mogę teraz rozmawiać – powiedział na jednym tchu, bez żadnego
powitania. Blondynka machinalnie wywróciła oczami.
- To ważne – jęknęła, niczym mała dziewczynka.
Na ułamek sekundy między rodzeństwem zapanowała kompletna cisza.
- Mów.
-
Przyjęłam propozycję Sergio – wyjaśniła i gdy wymówiła imię mężczyzny, mimowolnie
kąciki jej ust drgnęły, unosząc się ku górze.
-
Spodziewałem się tego – wyobraziła sobie, że Gerard właśnie kiwa głową i cmoka
w powietrze.
-
Zostanę przez jakiś czas w Madrycie. Wynajęli mi mieszkanie… - tłumaczyła się
tak, jakby piłkarz był jej ojcem. Przecież była dorosła, powinien docenić to,
że stara się mówić prawdę. Usłyszała jak Gerard odchrząknął. Najwidoczniej ta
informacja zdziwiła go tak samo, jak Andreę.
-
Dobrze – mruknął po chwili milczenia. – Ale jeśli ten dupek skrzywdzi cię w jakiś
sposób…
-
Spokojnie – przerwała mu w połowie zdania. – Potrafię o siebie zadbać.
Oparła
się o maskę samochodu i w tym samym momencie ujrzała Ramosa, wychodzącego ze
sklepu. W jednej ręce trzymał butelkę napoju gazowanego, a w drugiej kilka
batonów. Wyglądał przekomicznie, próbując pogodzić ze sobą chodzenie i
trzymanie jedzenia tak, aby nie spadło na ziemię. Zachichotała pod nosem,
pożegnała się z bratem i wcisnęła czerwoną słuchawkę.
-
Pique pewnie ucieszył się, że spędzimy razem tyle czasu – powiedział Sergio i
otworzył bagażnik. Andrea nigdy nie słyszała, żeby zwrócił się do niego po
imieniu. Nie rozumiała, dlaczego za sobą nie przepadali.
- Jak
zawsze nie szczędził ci komplementów – zaśmiała się, przez co Ramos spiorunował
ją wzrokiem. Sekundę później jednak zawtórował jej. Potem bez słowa, w
przeciągu kilku minut pożarł wszystkie batony, jakie kupił. Gdy dziewczyna
ponownie na niego zerknęła, blondyn siłował się z zakrętką napoju. Kiedy
wreszcie udało mu się otworzyć butelkę, cała jej zawartość wylądowała na jego
bluzce.
- Nosz
kurwa mać! – warknął, odrzucając opakowanie na bok. Przez chwilę ścierał ciesz
z koszulki, ale wreszcie poddał się i po prostu ściągnął ją z siebie. Fala
gorąca nieoczekiwanie zapanowała nad ciałem Andrei. Jak zaczarowana, podziwiała
każdy, najdrobniejszy ruch mięśni brzucha Ramosa. Miała wspaniały widok na
wyrzeźbiony tors mężczyzny, który zdobiły liczne tatuaże. W ułamku sekundy
narzucił na siebie zapasową koszulkę polo w paski. A później spojrzał na nią,
pilnował ją wzrokiem, jednocześnie udając obojętnego. Znieruchomiała. Nie
pierwszy raz zaglądała w głębie brązowych oczu mężczyzny, ale tym razem miała
ochotę się w nich rozpłynąć. Zauważyła jak mięśnie blondyna napinają się, a
szczęka poruszyła się nieznacznie.
Poczuła
delikatny powiew wiatru i w tym samym momencie, Sergio stanął parę centymetrów
przed nią. Jego szerokie ramiona zasłoniły wszystko dookoła. Czuła się taka
bezpieczna i krucha zarazem. Przyglądał się intensywnie idealnej skórze Andrei,
lśniącym, niebieskim tęczówkom i włosom. Zaskoczona stała bez ruchu i zadawała
sobie pytanie, co on do cholery wyprawia! Niespodziewanie uniósł dłoń i
subtelnie zaczesał kosmyk blond włosów dziewczyny za ucho.
-
Zawsze chciałem to zrobić – mruknął niezwykle zachrypłym, uwodzicielskim tonem
w swoim ojczystym języku. Powoli nachylał się ku Andrei. Poczuła jak ulokował
swoje dłonie na jej biodrach. Zakręciło jej się w głowie. Usta pachniały mu
miętową gumą do żucia. Zarost mężczyzny łaskotał ją po twarzy. Bicie serca
dziewczyny z sekundy na sekundę zwiększało się.
-
Andrea! – usłyszała krzyk, dobiegający zza jej pleców. Otrząsnęła się szybko i
spojrzała w tamtym kierunku przez ramię. Sergio stał po przeciwnej stronie,
choć przed chwilą był tak blisko. – Wszystko w porządku? – spytał, otwarłszy
drzwi samochodu. Spoglądał na nią wyczekującym spojrzeniem.
W
tamtym momencie z całej siły nienawidziła swojej wyobraźni, za to, że podsunęła
jej tak absurdalną wizję, która nigdy się nie zdarzy. Kiwnęła głową w
odpowiedzi. Zalała się rumieńcem, nie różowym, ale krwisto czerwonym. Czuła się
przyłapana, chociaż z drugiej strony… Sergio nie potrafił czytać w myślach.
Równie dobrze mogła wyobrażać go sobie nago pod prysznicem. Wywróciła oczami
niezauważalnie i odsunęła na bok myśli związane z Ramosem, po czym zajęła
miejsce pasażera.
Spokojnie
przekręcił kluczyk w stacyjce i
pociągnął za sprzęgło. Silnik wydał z siebie charakterystyczny warkot, a
już po chwili samochód włączył się do ruchu. O tej porze autostrada była
praktycznie pusta. Andrea wlepiła wzrok w krajobraz za szybą. Uparcie
wpatrywała się w przyrodę, byleby tylko nie spojrzeć na Sergio. Bała się, że
wszystko pójdzie nie w tą stronę. Przebywanie w jego obecności wprawiało ją w
dziwny stan. Nie czuła się tak od czasów… szkoły.
Kątem
oka zerknęła na mężczyznę. Szczęka Ramosa delikatnie drgała, a jego spojrzenie
całkowicie skupione było na przemierzanej drodze. Między dwójką panowała cisza,
ale Andrea nie miała odwagi jej przerwać. Nawet jeśli jedyne o czym marzyła to
usłyszenie głosu Sergio. Spuściła wzrok na obrączkę, która wciąż zdobiła palec
i zaczęła nią delikatnie okręcać. Czynność ta weszła w nawyk dziewczyny. Zawsze
kiedy się stresowała, bawiła się pierścionkiem.
- Ty i
Marc…- zaczął niepewnie mężczyzna. Najwyraźniej udało mu się zauważyć obrączkę.
Andrea
pośpiesznie pokręciła przecząco głową.
- Nie
jesteśmy już razem.
- Jest
ktoś inny? – spytał, choć nie bardzo wiedział czy chciała się mu zwierzać.
Przecież już dawno przestali być przyjaciółmi. Pozwolił sobie na nią spojrzeć i
mimowolnie się uśmiechnął. Promienie słońca padały na jej marmurową twarz, na
której pojawiło się zakłopotanie. Pozwoliła, aby niesforne kosmyki włosów opadły
na czoło.
- Nie
– powiedziała oschłym tonem. – To tylko, ugh… - sama nie potrafiła tego
wyjaśnić. Sprawy z Bartrą zakończyła bardzo dawno temu i nie było szans na
powrót do tego, co było. – Przyzwyczajenie.
Sergio
tylko skinął głową. Do końca podróży nie odezwał się już słowem. Ona z resztą
też.
Mężczyzna
zakręcił kierownicą w lewo. Samochód bez żadnego pisku skręcił, aby następnie
zatrzymać się na parkingu. Andrea wyjrzała przez okno i zaniemówiła. Nigdy
wcześniej nie była w Madrycie, ale miała wrażenie, że znajdowali się w jednej z
najbogatszych dzielnic miasta. Wysiadła, nic nie mówiąc. Tylko podziwiała
ogromny budynek ciągnący się ku górze, jakby chciał dotknąć chmur.
Ramos
poszedł w jej ślady i gdy tylko poczuła obok jego obecność, mimowolnie
zadrżała. Kątem oka na niego zerknęła. Klatka piersiowa blondyna unosiła się i
opadała spokojnie.
- Pomogę
ci z bagażem – zaproponował po dłuższej chwili milczenia. Andrea momentalnie
zaprzeczyła, kręcąc głową.
-
Poradzę sobie.
Nie
chciała, aby się nad nią litował. Potrafiła doskonale o siebie zadbać.
-
Andrea nie zaczynaj… - westchnął. Nie zamierzał słuchać dziewczyny. Robiąc jej
na złość, otworzył bagażnik i wyciągnął z niej torbę podróżną, po czym ruszył
ku wieżowcowi. Poczuła jak narasta w niej nieokiełznany gniew. Chwyciła za
rączkę bagażu i zaczęła ją do siebie ciągnąć. Tym samym zmusiła Ramosa do zaprzestania
marszu. Odwrócił się przez ramię i gdy tylko zobaczył, co ona wyrabia,
zmarszczył groźnie czoło.
- Daj
mi ten bagaż do cholery jasnej! – krzyknął, ciągnąc torbę w swoją stronę.
Nie przejął się zbytnio tym, że przechodnie spojrzeli na niego z wyrzutem. Miał
ich głęboko w poważaniu.
-
Odpuść, Sergio…
- Nie,
to ty odpuść. Tracę nerwy… - potrząsnął głowa z nie do wierzenia. Przecież
zachowywali się jak jakieś dzieciaki w podstawówce.
-
Złość piękności szkodzi – zachichotała, nadal nie ustępując.
Ramos
pękł. Zrozumiał, że nie ma sensu dalej ciągnąć tej głupiej kłótni. Sam nie
wierzył, że odpuścił tak łatwo. Stary Sergio pewnie dalej szedłby po swoje.
Westchnął, wypuszczając z rąk torbę.
- W
porządku, radź sobie sama – mruknął oschle i wywrócił teatralnie oczami. Andrea
również miała ochotę to zrobić. Zachowywał się jak roztrzepany bachor, który
walczy o zabawkę. Obserwowała jak otwiera drzwi od samochodu. Zanim jednak
zajął swoje miejsce rzekł: - Lana zaprasza na kolację. Przyjdź jeśli chcesz, ale
najpierw dojrzej.
Ostatnie
słowa mężczyzny jeszcze bardziej rozwścieczyły Andreę. Co on sobie w ogóle
myślał? Nie miał prawa jej obrażać, a tym bardziej pouczać! Miała ochotę tupnąć
nogą ze złości.
A żeby
wiedział, że się tam zjawi!
*
Rozdział krótszy, ale w sumie go lubię! A wam jak się podobał?
Dziękuję za kolejną porcję miłych i zdecydowanie bardzo motywujących komentarzy. Jesteście wspaniali, wiecie? Dziękuje również za polecanie bloga! :)
Mmm, bardzo podoba mi się rozdział. Trochę denerwują mnie te ich sprzeczki praktycznie o nic, ale w końcu coś musi się dziać, żeby było ciekawie. Jestem ciekawa jak sprawa się potoczy dalej. Życzę weny!
OdpowiedzUsuń@luvmyjuustin
niech oni, kurcze, przestaną się kłócić o byle gówno! hahahah XD
OdpowiedzUsuńrozdział jest genialny <3 ale zdecydowanie za szybko się skończył :(
jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. jak dalej potoczy się ta historia. <3
nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! <3
@saaalvame
Świetny rozdział :) z niecierpliwością czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie minę Andrei, gdy Ramos ściągnął tę koszulkę. :D :D :D
OdpowiedzUsuńCoś przeczuwam, że na tej kolacji nie będzie miło, łatwo i przyjemnie.
Czekam na ciąg dalszy. :)
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńTe ich kłótnie są świetne, haha :P Jak dzieci normalnie.
OdpowiedzUsuńA kolacja? Hm, będzie ciekawie i ostro pewnie. Ale nie w tym sensie oczywiście, ale kto wie?
Pozdrawiam :*
mhmmm sam na sam z Sergio bez koszulki w samochodzie mhmmmm
OdpowiedzUsuńCiekawa podróż z fantazjami xd
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Liczę na pojawienie się Bartry. ;)
OdpowiedzUsuńoo cudowne hahah wspaniały rozdział , czekam już na następny wspaniały rozdział xx :)
OdpowiedzUsuńAch, jej wyobraźnia płatająca figle to szaleństwo. Normalnie myślałam, że to wszystko dzieje się naprawdę. Poza tym to zachowanie Sergio pod koniec rozdziału i jego tekst, agrrr. Aż się nie dziwię, że wkurzył Andreę.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
Pozdrawiam.
dziękuje ci skarbie za tego bloga :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam go bardzo, całą tą historię, bohaterow i wgl to wszystko! :)
na pewno polece tego bloga na swoim w najbliższym czasie ;)
pozdrawiam i czekam niecierpliwie na nowy rozdzial :)
Ach, Sergio, co z ciebie wyrosło chciałoby się rzec. Bardziej narcystycznego komentarza nie mógł już rzucić, nie dziwne, że Andrea nieco zwątpiła.
OdpowiedzUsuńPique faktycznie musiał się trochę zdziwić na wiadomość o chwilowej (albo i wcale nie chwilowej, jeśli atmosfera się zagęści) przeprowadzce siostry do Madrytu. Choć o tym nie wspomniałaś z pewnością na myśl o Ramosie cały gotował się ze złości, poprzysięgając w duchu, że w razie potrzeby porachuje mu wszystkie kości. I wiesz co? Ja też zauważyłam że mówiąc o Pique rzadko wykorzystuję jego imię, nie wiem, dlaczego, dopiero ty mi to teraz uświadomiłaś.
Z ręką na sercu mówię, iż myślałam, że gorąca scena pomiędzy Sergio i Andreą naprawdę miała miejsce, dopiero pod sam koniec obudziłam się z letargu. Ale, o matko, jej uczucia wcale a wcale nie minęły i to wcale nie chodzi o pożądanie (po części pewnie tak, no bo, to Sergio, nie trzeba nic więcej mówić), ale jednak nie tylko. Węszę problemy na horyzoncie, gdy również mężczyzna zda sobie sprawę, iż czuje się inaczej w towarzystwie Andrei.
Ona i Bartra? Fakt faktem był pierwszym, który przyszedł mi na myśl, gdy przeczytałam to imię, ale szybko odrzuciłam jego kandydaturę, jakoś tak machinalnie, a tu jednak niespodzianka. Andrea i Marc Bartra. Mam ndzieję, że jakoś chociaż na chwilę się pojawi w opowiadaniu.Może jakiś miłosny trójkąt?
Ja chyba rozumiem Sergia. Andrea mogła dać spokój i pozwolić mu zachować się jak na dżentelmena przystało. Przecież nie zrobił nic złego, chciał tylko zanieść jej bagaż do mieszkania, to jeszcze nie przestępstwo. Moim zdaniem dziewczyna zareagowała zbyt impulsywnie i dziecinnie, no, ale skoro ma zamiar pojawić się na kolacji to nie wątpię, że najlepsze jeszcze przed nami.
Pozdrawiam :)
Sergio bez koszulki, już wyobrażam sobie minę bohaterki na ten widok! :D Szkoda, że tamta gorąca scena z pocałunkiem była tylko wytwórnią wyobraźni Andrei :C Ciekawa jestem co wydarzy się na kolacji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! ;*
Pochłonęłam te kilka rozdziałów w kilkanaście minut. Wciągające, intrygujące i napisane w fajnym stylu - czyli to co lubie najbardziej. Dodaje do obserwowanych i czekam na nowy odcinek. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńUuu no to się zaczyna dziać xD byłby 1 pocałunek !!! Ahh jak ja na niego czekam , pisz szybko kolejny chce wiedzieć co się wydarzy xD
OdpowiedzUsuńpozdro ! ;)
~ Angi
Ah.. Sergi :) Ale i tak czekam na Bartrę ;* Super poprostu bajka czekam na kolejny i zapraszam do siebie na:
OdpowiedzUsuńalexisandnela.blogspot.com:* pisz szybko 5 :D
Sergio chciał być dżentelmenem a tu trafił na uparte babsko i nie ma przebacz :D
OdpowiedzUsuńSzczerze śmiać mi się chciało jak się tak drażnili, słodkooo <3
Oj, wyobraźnia czasami płata figle, niestety xd
rozdział jak zwykle cudowny, czekam z niecierpliwością na nowość :)
pozdrawiam! :*
Uwielbiam te opowiadanie, czekam aż coś bardziej między nimi się rozwinie, ale uwielbiam tą chemię widoczną między nimi :) Zapraszam do siebie na Epilog http://dopoki-smierc-nas-nie-rozlaczy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO mój boże!
OdpowiedzUsuń