Piłkarze
Realu Madryt przekroczyli próg jednego z najpopularniejszych klubów w tym
mieście. Momentalnie do ich uszu brutalnie wdarły się dźwięki głośniej muzyki.
Neonowe światła z początku raziły po oczach, ale z czasem można się było
do nich przyzwyczaić. W powietrzu standardowo unosił się zapach stężonej wódki,
zmieszany z odorem spoconych ciał. Ludzie obijali się o siebie, tańcząc na
parkiecie i wykonując najróżniejsze pozycje.
Oczywiście
nie obeszło się bez wzbudzania sensacji. Nie zabrakło paru ciekawskich
spojrzeń, rozdawania autografów i krótkich rozmów z fanami. Zdążyli przywyknąć
do takiego życia, choć czasami potrafiło być wyczerpujące. Mimo wszystko
kochali to, co robią i uwielbiali kibiców za ciągłe wsparcie, bez względu na
wszystko.
Wreszcie
udało im się przebrnąć przez tłum i znaleźli się w prywatnej loży. Na stole
stał już alkohol i jakieś przekąski. Marcelo od razu dopadł do butelki czystej
wódki i nalał ją do przygotowanych kieliszków, rozlewając trochę na stół. Na
twarzy Brazylijczyka malował się szeroki uśmiech. Potrzebował imprezy w gronie
kumpli, a wieczór kawalerski Sergio okazała się idealną okazją. Mieli się upić
do nieprzytomności, a rano obudzić w nieznanym miejscu, nie pamiętając nic, a
nic.
Rozdał
naczynia każdemu z towarzyszy, po czym sam uniósł swój. Odchrząknął głośno,
pragnąc przykuć na siebie uwagę rozmawiających między sobą piłkarzy.
-
Zdrowie pana młodego! – krzyknął. – Za ostatnie dni wolności! – dodał i tryknął
łokciem Ramosa, który stał obok. W odpowiedzi uśmiechnął się niewinnie, jakby
nie miał pojęcia o co chodzi. Przyłożył szkło do warg i wlał ciecz do ust. Od
razu poczuł pieczenie w przełyku. Otrząsnął się, wykrzywiając buzię w grymasie.
Sekundę potem polała się kolejna kolejka i kolejna, i kolejna…
Przestał
liczyć, po ósmym kieliszku, a już wtedy był zalany. Siedział, a właściwie już
prawie leżał na kanapie w klubie i próbował zarejestrować, co działo się wokół.
Niestety alkohol, krążący w żyłach Ramosa, dawał się we znaki. Cholernie
kręciło mu się w głowie, co utrudniało widoczność. Widział jedynie
zniekształcone kształty, które w końcu zlewały się w ciemną plamę. Spróbował
wstać, ale od razu stracił równowagę. Z powrotem runął na miękkie siedzenie.
Złapał się za głowę, która momentalnie go rozbolała.
-
Cristiano? – jęknął, ale wszystkie dźwięki zlały się w szum. – Iker?
Po
chwili dojrzał dwie niewyraźne sylwetki obok. Domyślił się, że to oni, ale
nabrał pewności, dopiero, kiedy usłyszał znajomy głos.
-
Jezus Maria, Ramos! Zostawiliśmy cię na pięć minut! – krzyknął bramkarz,
odruchowo łapiąc się za głowę.
-
Przepraszam, mamo – wybełkotał na jednym tchu blondyn i westchnął. Długo
trudził się z ułożeniem sensownego zdania. – Muszę. Musicie. Mnie. Zawieźć… -
urwał. Na jego czole pojawiła się lwia zmarszczka, świadcząca o tym, że
gorączkowo nad czymś rozmyśla. Zawsze tak miał, dlatego piłkarze czekali na
resztę wypowiedzi. Ramos jednak zapomniał, że miał jeszcze cokolwiek
powiedzieć. Cristiano miał ochotę walnąć się w czoło, a może lepiej byłoby
zdzielić Sergio.
-
Gdzie? – spytał brunet przez zaciśnięte zęby.
- Co?
– zdziwił się Ramos, kompletnie wyrwany z zamyśleń.
-
Gdzie cię zawieźć? – odezwał się Iker. Dostrzegł bowiem zdenerwowane spojrzenie
Ronalda. Doskonale zdawał sobie sprawę, że napastnik zaraz wybuchnie, a to może
skończyć się źle dla Sergio.
-
Wiem, gdzie on chce jechać – rzekł Cris, uświadamiając sobie, że nie otrzymają
odpowiedzi. – Do Andrei – westchnął, dostrzegłszy pytające spojrzenie
bramkarza. Wtedy też Ramos wskazał palcem na bruneta i kiwnął twierdząco głowa,
na znak, że trafił w sedno.
-
Zrobimy to? – szepnął cicho Iker, nachylając się do Ronaldo. Nie wiedział czy
to właściwe wyjście. Przecież próbowali robić wszystko, aby odciągnąć Sergio od
tej dziewczyny. Nie, że jej nie lubili, po prostu nieświadomie psuła jego
związek. A jak na przyjaciół przystało, nie mogli na to pozwolić.
- Nie
mamy wyjścia.
Wymienili
porozumiewawcze spojrzenia. Później stanęli po dwóch stronach kolegi i złapali
go za ramiona, podnosząc do pionu. Trzymając go pod ramieniem, opuścili klub,
tak, aby nie wpaść w szpony natrętnych paparazzi.
Jazda
z pijanym Sergio, okazała się katorgą. Kilka razy zostali zmuszeni do
niepotrzebnego przystanku, bowiem obrońca twierdził, że zwymiotuję. Tak
oczywiście się nie stało. Przez całą drogę bełkotał niezrozumiałe rzeczy i parę
razy z jego ust padło imię Andrei. Cristiano siedział spokojnie na miejscu
pasażera, podczas, gdy Iker prowadził auto. Oboje powoli tracili cierpliwość do
tego kretyna. Sergio zawsze potrafił działać im na nerwy, ale wtedy przeszedł
samego siebie. Brawo dla niego, za przejście na kolejny poziom irytacji!
Dojechali
na miejsce w ciągu pół godziny, choć od klubu do mieszkania Andrei mieli
zaledwie piętnaście minut drogi. Ronaldo wraz z Casillasem opuścili samochód,
wciąż się wahając. Czy, aby na pewno powinni zaprowadzić Ramosa do panny Pique?
Może wcale nie miała ochoty oglądać go w takim stanie? Wreszcie zdecydowali się
wytargać go z tylnego siedzenia. Sergio nadal nie do końca ogarniał, co się
działo, ale samodzielnie łapał już równowagę.
Znów
trzymali go pod ramieniem i prowadzili w kierunku apartamentowca. W środku nie
obyło się bez ciekawskich spojrzeń ochroniarza oraz recepcjonistki. Zignorowali
to i poczekali na windę. Mniej więcej dwie minuty później, zatrzymali się na
szóstym piętrze tuż przy drzwiach, prowadzących do mieszkania Andrei.
Iker
westchnął i wypuścił Ramosa z objęć. Pukając, był zmuszony zostawić trzymanie
przyjaciela biednemu Ronaldo, który ledwo sobie z nim radził. Odczekali chwilę,
aż wreszcie usłyszeli dźwięk przekręcanych w zamku kluczy. W progu drzwi
pojawiła się zaspana Andrea. Zmrużyła oczy, próbując przyzwyczaić się do
światła. W środku panował pół mroku i Iker zorientował się, że dochodziła 3 w
nocy. Blondynka zapewne spała, a oni jak ostatni idioci, przeszkodzili jej w
tym, bo Sergio miał swoje zachcianki. Bramkarz uśmiechnął się bezradnie.
-
Sergio bardzo chciał się z tobą zobaczyć – odezwał się Ronaldo, podciągając
Ramosa do góry, gdy ten niemal upadł. Kiedy oczy obrońcy zarejestrowały Andreę,
od razu się wyprostował i uśmiechnął uwodzicielsko. W odpowiedzi dziewczyna
roześmiała się głośno.
-
Możemy go tu zostawić? Bo jeśli nie, zabiorę go do siebie… - westchnął Iker,
choć nie bardzo podobał mu się ten pomysł. Owszem, kochał Ramosa jak brata, ale
w tym wydaniu był nie do wytrzymania. Nie wiedział, czy mężczyzna przetrwałby w
jego mieszkaniu do rana. Każdy ma przecież swoje granice cierpliwości. Nawet
Iker Casillas.
-
Jasne – powiedziała, wciąż radosnym głosem. Ronaldo spojrzał na nią, jak na
kosmitkę. Kto normalny chciałby opiekować się zalanym Sergio? Chyba nie było na
świecie takiej osoby, prócz Andrei. Mile go tym zaskoczyła. Jak na zawołanie
wprowadzili przyjaciela do środka i usadowili na kanapie. Robili to bardzo
szybko, bowiem chcieli mieć go z głowy.
Andrea
odprowadziła ich z powrotem do wyjścia.
-
Przepraszam – szepnął Iker. Czuł się głupio z tym, że zrobili dziewczynie
wielki kłopot. – W razie czego dzwoń. Sergio ma mój numer telefonu w komórce.
- Nie
będzie takiej potrzeby. Zaraz położę go do spania – uśmiechnęła się szeroko.
Buzia Ronalda niemal opadła do samej ziemi. Nie mógł się nadziwić. Toż to
anioł, nie kobieta!
Piłkarze
Realu skinęli równocześnie głowami, pożegnali się z Andreą i zniknęli z pola
jej widzenia. Szczelnie zatrzasnęła za nimi drzwi i wróciła do salonu. Sergio
przez cały ten czas nawet nie drgnął. Wciąż siedział, opierając się o ścianę i
miał przymknięte powieki. Zajęła miejsce obok niego i chichocząc spytała:
-
Gdzie się tak urządziłeś, co?
-
Świętowałem ostatnie dni wolności – wybełkotał i Andrea lewo go zrozumiała.
-
Przygotuję ci łóżko, prześpisz się i rano wrócisz do domu – zaproponowała i
spróbowała wstać, ale Ramos natychmiast jej to uniemożliwił. Pociągnął ją za
rękę, sprawiając, że znów usiadła. Położył ciepłą dłoń na jej kolanie, a na
drugiej okręcał pasma blond włosów dziewczyny. Spojrzał głęboko w brązowe
tęczówki panny Pique.
-
Musimy porozmawiać – powiedział poważnie, co kompletnie nie pasowało do jego
wyglądu w tamtym momencie. Włosy miał roztrzepane, a oczy rozbiegane na
wszystkie możliwe strony. Skinęła głową. Wcześniej ułożył sobie w głowie te
słowa, a teraz po prostu nie mogły przejść mu przez gardło. – Bo widzisz… Nie
wiem czy chce tego ślubu – wyrzucił wreszcie, na co oczy towarzyszki
rozszerzyły się. – Nie wiem czy kocham Lanę… - dodał, po chwili. Andrea nie
mogła uwierzyć w to co słyszy. Może to tylko sen? – Myślę, że wciąż cię kocham.
Nie mogę wyzbyć się tego uczucia, a przyrzekam próbowałem wszystkiego.
Gdy
wreszcie powiedział to na głos, odetchnął z ulgą. Miał wrażenie, że ogromny
głaz spadł z jego serca i rozbił się na kawałeczki. Pozostało mu czekać na
reakcję partnerki. Z początku patrzyła na niego tak intensywnie, że niemal wypaliła
mu dziurę w twarzy. Uśmiechnęła się blado, gdy dolna warga wciąż drżała, od
nadmiaru emocji. Cieszyła się, że to usłyszała. Bała się, że zaraz zacznie
skakać z radości. Nie mogła jednak tego okazać. Nie mogła zrujnować mu życia.
Właśnie coś sobie uświadomiła. Podjęła decyzję. Już otwierała usta, aby coś
powiedzieć, gdy…
Sergio
nie wytrzymał. Ulokował dłonie na jej talii, a potem dopadł do niej,
spragniony. Napierał na nią swoim ciałem i jednocześnie przyciskał ją do
oparcia kanapy. Nie było między nimi żadnej przestrzeni. Tak bardzo pragnął tej
bliskości. Musnął delikatnie szyję dziewczyny, a później zassał ją, w efekcie
zostawiając na niej ciemnoróżowy ślad. Dużymi dłońmi badał ciało dziewczyny.
Wreszcie pocałował ją. Zachłannie i łapczywie, jakby całe jego życie od tego
zależało. Serce biło mu jak oszalałe. Miał wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z
piersi. Andrea oddawała jego pocałunki z równym zaangażowaniem. Tyle razy marzyła o
tej chwili. Gdy wsunął rękę pod materiał jej bluzki, w głowie zapaliło się czerwone
światło. Momentalnie się otrząsnęła. Co ona wyprawiała do cholery?
-
Sergio jesteś pijany. Porozmawiamy jutro – powiedziała, próbując mu się wyrwać,
ale nie dawał za wygraną.
- Nie
podobało ci się? – jęknął i wydął wargę, by wyglądać na smutnego.
-
Ramos! – krzyknęła stanowczym tonem. Spojrzał na nią zawiedziony z miną małego
kotka. Nie mogła mu ulec, dlatego momentalnie wstała i odsunęła się na
bezpieczną odległość. – Wstawaj i do spania! No już!
-
Będziesz ze mną spała? – spytał z nadzieją w głosie. Wywróciła oczami
i potrząsnęła głową. Mało brakowało, a tupnąłby nogą w podłogę ze złości.
Momentalnie zaczął odpinać guziki koszuli, aż wreszcie ściągnął ją z siebie i
odrzucił na bok. To samo zrobił ze spodniami. Stał przed Andreą jedynie w
bokserkach, a ona bezwiednie zagryzła wargę. Widok muskularnego ciała Ramosa,
sprawił, że zrobiło jej się gorąco.
- Co…
co ty robisz? – wydusiła z siebie na jednym tchu.
- Nie
będę przecież spać w ciuchach, głuptasie! – zaśmiał się melodyjnie. Podszedł do
niej. Na samą myśl o bliskości z tym mężczyzną, kręciło jej się w głowie. Znów
ją pocałował, przyciągając do siebie za pośladki. Trwali tak przez kilka
sekund, aż wreszcie oderwał się od niej, by zaczerpnąć oddech. – Dobranoc –
mrugnął do niej okiem i zaczął zmierzać ku sypialni.
To
będzie długa i zdecydowanie nie zapomniana noc.
*
Tak jest! Macie wreszcie porządny moment między Andreą, Sergio! Jak wrażenia?
Powiem jedno. Zakochałam się!
OdpowiedzUsuńPokochałam twój styl pisania zaraz, jak tutaj trafiłam i to uczucie rośnie z każdym nowym rozdziałem. Dlaczego ja nie potrafię tak pisać, co? Czemu moja fabuła tak fajnie nie gra ze sobą, nie wciąga? Mam tyle pytań i wyrzutów do samej siebie. Rany, podziwiam Cię dziewczyno!
Chciałam skakać z radości, kiedy Ramos jej to wszystko powiedział. Może i był pijany, ale słowa pijanych to myśli trzeźwych. Dobrze, że Andrea go przystopowała, co nie zmienia faktu, że moment piękny ♥ Zaraz przzeczytam jeszcze raz, wspaniały po prostu.
Już nie mogę doczekać się następnego. Kocham to opowiadanie, uzależniłam się i wiem, że warto czekać.
Pozdrowienia! ;*
Awww, w końcu moment Sergio i Andrei ♥ hfvshghggjhe doczekałam się. Co do rozdziału to jak zwykle wspaniały, uzależniam się od każdego kolejnego rozdziału coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój styl pisania, wszystko opisujesz tak dokładnie, na prawdę cię podziwiam.
Jednak.. mam jedną uwagę, przy czytaniu zauważyłam słowo "Ronaldo" a powinno być "Ronaldo". To chyba tylko tyle z błędów.
Pozdrawiam, @luvmyjuustin xx
O. MÓJ. BOŻE. TO. BYŁO. TAK. CHOLERNIE. IDEALNE!
OdpowiedzUsuńpięć razy czytałam opis ich pocałunku! to chyba nie jest normalne, co? hahah
Jezu, Sergio mimo, że uważam, że jesteś nieodpowiedzialny i cholernie głupi (żartuję oczywiście) to Cię kocham! <3 czekałam na ten moment i nareszcie jest!
teraz tylko pytanie, czy na trzeźwo Ramos też będzie uważał tak, jak po pijaku (choć to co mówią pijani to prawda...)
cudny rozdział, nie mogę się doczekać następnego! :*
@saaalvame
Mhmm brawo Ramosik :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział:D
OdpowiedzUsuńTak tak tak! Jest i rozdział :) Mam nadzieje, ze będą razem :) Mrrrr Sergio ♥ naprawdę świetny blog! uwielbiam go :D
OdpowiedzUsuńW końcu *.* cudooooownie
OdpowiedzUsuńHah, kumpli to on ma wspaniałych. Cristian i Iker to najlepszy duet ever XD Uwielbiam ich. Zaś co do samego rozdziału, to proszę Ramos się schlał i go na szczerość wzięło, oby tylko pamiętał co mówił, gdy wytrzeźwieje.
OdpowiedzUsuńNo, i sprawy ze ślubem się komplikują... Tak, czy inaczej - urzekłaś mnie opisami i momentem Sergio z Andreą.
jestem właśnie po meczu realu i happy bo Ramos i jeszcze patrzę rozdział więc wgl jestem jak dhfhdjgfj i jeszcze mamy w końcu ich moment więc wręcz się rozplywam jeeeezu :d chociaż i tak mi mało hihi ^^
OdpowiedzUsuńjuż się nie.mogę doczekać następnego rozdziału :)
pozdrawiam no.i wyczekuje :)
Jejciu odleciałam haha , cudowne. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału , na pewno będzie bardzo emocjonujący. Rozdział moim zdaniem jeden z najlepszych. jednym słowem " hgbvghhjvgftuhjbvgcfgyuhvgg" *-* pozdrawiam i czekam na następny @kasiawagowska Czym się ciepło ;)
OdpowiedzUsuńAle zajebisty rozdział !! No no, coś się dzieje xD Ciekawe czy Ramos powtórzy swoje słowa na trzeźwo xD Ok, pisz szybko kolejny czekam !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
A podobno pijani ludzie mówią prawdę :) Brawo Ramosku ♥ Jestem ciekawa jak akcja dalej się potoczy, czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Zalany Sergio jest chyba najdziwniejszym zjawiskiem ale jednocześnie najśmieszniejszym :D
OdpowiedzUsuńWreszcie powiedział Andrei swoje obawy, szkoda że odważył się dopiero pod wpływem %% ale dobrze, że chociaż w taki sposób. Zastanawiam się teraz jak wybrnie ze ślubu z Laną, bo wyraźnie widać że Andrea i Sergio mają się ku sobie :)
Wcale się nie dziwię Ikerowi że nie chciał pijanego Ramosa w domu xD
Pozdrawiam i czekam na następny :*
Zostałeś nominowany do Liebster Award!!! ;D Więcej informacji znajdziesz tutaj ------> poczatek-niczego.blogspot.com
OdpowiedzUsuńkiedy następny?
OdpowiedzUsuńZajebisty. <3
OdpowiedzUsuń26 yr old Programmer Analyst I Winonah Chewter, hailing from Cookshire enjoys watching movies like Cold Turkey and Knife making. Took a trip to Royal Exhibition Building and Carlton Gardens and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. ich strona
OdpowiedzUsuń